-Siostro?!- powtarzam za nim. Przez chwile odnoszę wrażenie,że zapomnieli o tym,że tu jestem. W sumie nie jestem tym aż tak bardzo zdziwiona jak myślałam.Cóż,chyba już nic mnie nie zaskoczy.Trochę mi przykro,że Tris nie powiedziała mi o Jasonie. Ja opowiedziałam jej prawie całe moje życie.
-Nigdy nie mówiłaś,że masz brata-wyrzucam z siebie i obydwoje patrzą prosto na mnie. Jednak tylko przez chwile i znowu zaczynają zabijać się wzrokiem. Poprawka-Tris zabija go wzrokiem.
-Nigdy nie pytałaś.-odparowuje po czym dodaje.-To nie jest do końca mój brat. Po prostu moja matka zdradziła mojego ojca.- powiedziała to z taką obojętnością w głosie.Jakby miała to gdzieś.
-Myślałem,że współpraca z Tobą będzie trudna,a tu jeszcze moja siostra. Lepiej być nie mogło.-W końcu odzywa się Jason.Zara,czy on właśnie powiedziała,że praca ze mną byłaby trudna ?!Drań.
-Co kurwa ?-Tris patrz teraz na mnie,a mnie nie stać na nic innego,jak posłanie jej krzywego uśmiechu. Widzę po jej minie,że jest bardzo zdenerwowana,ale nic już
nie mówię, bo teraz przeniosła swój wzrok na brata.
-Spokojnie siostra. Mamy ten sam cel i tego samego wroga. Tyle że ja, mam o nim więcej informacji i nie oszukujmy się; jestem o wiele lepszym szpiegiem od Ciebie.- po wypowiedzeniu tych słów, na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek. Pierwszy raz widzę,jak ktoś sobie aż tak dogryza. Tris zrobiła się purpurowa ze złości i znowu zaczęła coś krzyczeć,ale ja już nie słuchałam. Czas nam się powoli kończy, a jedyne co wiemy to to,że Max i Dan pracują dla najgroźniejszego kolesia w towarzystwie złodziei,który chce nas dopaść.Nadal nie wiem jak się nazywa i co od nas chce,a jeżeli Tris i Jason będą się cały czas kłócić, prędzej sama się tego dowiem niż z ich pomocą. Wyszłam z pokoju i poszłam zadzwonić do Hanny. Nie odbierała,więc zostawiłam jej wiadomość i włączyłam swojego laptopa. Kiedyś były na nim tylko zdjęcia i parę aplikacji, teraz- mnóstwo nielegalnych programów szpiegowskich. We wszystkie wpisałam imiona tych dwóch idiotów,oraz imię mojego taty. Nie wiem czemu,ale jeżeli Max i Dan znali naszego ojca,musiało to oznaczać,że był on z tym wszystkim jakoś powiązany. Dużo się nie pomyliłam.W archiwach z 1990 roku znalazłam artykuł dotyczący badań nad którymi pracował mój ojciec.
-Co robisz-zapytała Tris,wchodząc do mnie do pokoju.
-Patrz, mój ojciec pracował nad jakimiś dziwnymi badaniami-pokazuje jej artykuł i zagłębiam się ponownie w lekturę.
-Czemu wyszukałaś akurat go?
-Bo on jest jakoś powiązany z tą sprawą.-Gdy jej to mówię , wychwytuje oczami jeden akapit i zamieram.
-Co jest?-pyta,widząc moją minę.
- Tu jest napisane,że Ben Fray-mój ojciec- stworzył serum, które wszczepione do komórek,odpowiedniej osoby sprawia,że po upływie pewnego okresu czasu,osoba ta zdobywa zdolności o jakich wcześniej można było tylko pomarzyć między innymi; czytanie w myślach, lub wytwarzania pola elektromagnetycznego..- oddycham coraz głośniej. To jest niewiarygodne. Mój ojciec nie był naukowcem. Był biznesmenem,nie naukowcem.
-Dalej pisze,że serum mogło być przetestowane tylko raz i to na tej jednej,odpowiedniej osobie. Żeby ją znaleźć,razem ze swoim wspólnikiem przeprowadzili szereg badań,doświadczeń i obliczeń,jakie cechy powinna mieć wybrana osoba.Okazało się,że taki ktoś nie istnieje i niestety serum nie mogło zostać wypróbowane...-Jason kończy czytać, a jego wyraz twarzy świadczy,o tym,że sam nie wierzy w to,co własnie przeczytał.
-Przecież to niemożliwe..-mówi jakby sam do siebie.
-Czekajcie tu jest coś jeszcze.-Tris przerywa cisze,a ja zamykam oczy i głośnio przełykam ślinę.
-W 1995 i 1996 znalazły się dwie potencjalne 'wybrane',jeżeli tak to można nazwać,jednak były one zbyt młode,aby wszczepić jednej z nich serum-przerywam jej-Jednej z nich ? Czyli to były dwie dziewczynki ?- powoli w mojej głowie wszystko układa się w całość.
-Tak, były to dwie siostry. Ben razem z dr. Whitem postanowili odczekać aż dziewczynki podrosną i zadecydować,która z nich będzie wybraną. Jednak po roku Twój ojciec i dr.White, pokłócili się i zakończyli współprace.Ben odchodząc,zabrał ze sobą serum, zostawiając White'a z pustymi rękoma.- kończy Tris,a w mojej głowie, układają się przeróżne scenariusze. Weź się w garść.Wiesz już o co chodzi, wiec teraz możesz działać.Próbuje zmotywować się w myślach, to działa.Biorę laptopa z rąk Tris i śledzę tekst.
-Czego szukasz ?-pyta.
-O co się pokłócili- i w tym samym momencie rzuca mi się w oczy odpowiedni fragment.
-"Dr.Fray odmówił dalszej współpracy z Dr. Whitem, ponieważ stwierdził,że stworzone przez nich serum jest niedopracowane,a wszczepione w złą osobę,może ją zabić. Odmówił również wypróbowania serum na jednym z potencjalnych obiektów,ponieważ dziewczynki, były córkami doktora,a ten nie chciał ich narażać.W rezultacie odszedł z laboratorium, zabierające ze sobą serum. Nie mógł jednak pogodzić się z porażką,więc w 1999 roku dopracował serum i wszczepił je w komórki jednej z dziewczynek."- źrenice mi się rozszerzają,a serce zaczyna bić szybciej. Ja,albo Hanna mamy w sobie coś, dzięki czemu zdobędziemy 'super-moce',jednak jeśli nasz ojciec się pomylił, któraś z nas zginie. Dotarło już do mnie,że za wybuch, w którym zginął mój ojciec, był odpowiedzialny dr. White i że to on, chce nas złapać, a Max i Dan pracują dla niego,jednak nadal nie wiedziałam jak on wyglądał, a jakby nie patrząc to było najważniejsze.
-Ej Ali spójrz! Tu jest zdjęcie- szybko nachylam się nad laptopem.
-Ja go znam.-Mówię-To Sam. Facet naszej mamy. - podnoszę wzrok na Jason i Tris.
-Musimy sie jakoś do niego dostać, zanim on dostanie się do Was-Teraz to Tris patrzy raz na mnie,raz na Jasona.
-Mam plan,ale raczej on Wam się nie spodoba.-odpowiada,Mrużę oczy, ale już wiem,że będzie to najgorszy plan jaki w życiu usłyszę.
*Hanna*
Dom Harrego okazał się być przeogromny. Urządzony oczywiście tak nowocześnie jak tylko się dało. Siedział w kuchni i piłam 3 kubek herbaty, zastanawiając się czy napisać Ali gdzie jestem.Jak tu przyjechałam, przypomniałam sobie,że nic jej nie napisał o tym,że jednak się z nią nie spotkam, a naprawdę mi na tym zależało.Dawno jej nie widziałam i oczekiwałam wyjaśnień,ale gdybym teraz napisała jej,że jestem w domu Harrego, zabiłaby mnie. Niby to ja jestem tą starsza siostrą,ale teraz ona zachowuje się bardziej dojrzale.Czy to nie jest śmieszne?
-Um, będziesz spała w ostatnim pokoju po prawej.- mówi wchodząc do kuchni. Był lekko zakłopotany i muszę przyznać,że było to naprawdę urocze. Uśmiecham się do niego i kiwam głową,że zrozumiałam,po czym biorę ostatni łyk herbaty. Harry nie odwzajemnił mojego uśmiechu,tylko odwrócił się i poszedł do salonu. W sumie co ja sobie myślałam? Że usiądzie ze mną i zacznie rozmawiać? Taaa, jestem ostatnio bardzo naiwna. Słyszę włączony telewizor,więc wstaje z krzesła i idę do salonu,przyłączyć się do Harrego. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego to robię,może dlatego,że po prostu nie chce być sama. Potrzebuje kogoś obok, a Harry jest chwilowo jedyną osobą z którą może porozmawiać,albo chociaż posiedzieć.Siadam obok niego i patrzę na telewizor.
-Przepraszam- mówi,a ja szybko odwracam głowę w jego stronę. Posyłam mu przyjazny uśmiech i wracam do oglądania.
-Rozumiem.-odpowiadam.Gówno prawda. Nic nie rozumiem,ale nie mam ochoty wracać do tamtych chwil. Teraz jest okej, po co to znowu psuć. Mój dzień wystarczająco jest już zjebany, więc lepiej będzie,jeżeli odłożymy tą rozmowę na jutro.
-Kurwa,Hanna nic nie rozumiesz.- mówi,wstając z kanapy i przeczesując włosy ręką. Tak bardzo, bardzo nie chciałam żeby doszło do tej sytuacji. Ale jak widać mam w życiu naprawdę wielkiego pecha.
-Co mam Ci powiedzieć Harry? Że wszystko w porządku? Nic nie jest w porządku. Moje życie to jedna wielka ucieczka.Straciłam przyjaciół,mamę i teraz tracę siostrę. Używam fałszywego imienia, nie mam mnie już nawet w bazie danych, a to wszystko dlatego,że ściga nas jakiś popapraniec,dla którego pracowałeś, i który i tak pewnie wie gdzie się ukrywamy,ale chce się z nami po prostu pobawić. Dlatego jeszcze żyjemy.- wyrzucam z siebie,ale staram się powiedzieć to tak spokojnym tonem jak tylko potrafię.Harry się zmienił. Jest teraz bardziej nerwowy,więc nie chcę go denerwować jeszcze bardziej.
-TY MASZ TRUDNE ŻYCIE ?!-wybucha.I właśnie w tej chwili moje starania, mające na celu nie wkurzenie go poszły na marne.-Ty?! Nawet nie masz pojęcia przez co kurwa przeszedłem. W tym zasranym Londynie nie miałem wcale łatwo,musiałem zawrzeć znajomości które zrujnowały mi życie, tylko po to żeby pomóc matce, która wolała pić niż pójść do pracy. Stałem się częścią najgorszego gangu, przed którym musiałem uciekać, bo inaczej by mnie zabili. A wiesz kto mi w tym pomógł ? Facet,który chce was zniszczyć.Wyciągnął mnie z tego gówna,w zamiana za znalezienie Was. Kurwa musiałem mu pomóc,bo gdybym tego nie zrobił zabił by mnie.-Szczęka opadła mi ze zdziwienia.Nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć. Nigdy nie sądziłam,ze Harry miał takie trudne życie, po tym jak wyjechał z Nowego Jorku. Dobra, nic nie usprawiedliwia tego,że chciał nas wydać na pewną śmierć,ale w tych okolicznościach, łagodzi to trochę całą sytuację i jestem w stanie mu to wybaczyć.Bo przecież już dla niego nie pracuje,chyba.
-Nie chciałem wyjeżdżać-kontynuuje.- Tak samo, jak nie chciałem was zdradzić. Stałem się nikim. Człowiekiem-śmieciem. Moje słowo jest już nic nie warte,tak samo jak ja. Nie mam własnego życia, podlegam tylko osobą których się kurwa boje,bo są cholernie potężni. Straciłem wszystko!Straciłem osobowość, własną wolę, wolność,rodzinę, dusze. Jestem nieczułym,draniem, który dla nikogo nie jest ważny.-Kończy i wpada w taki atak furii,że zaczyna rzucać wazonem który stał obok,lampką, i innymi rzeczami które ma pod ręką. W pierwszej chwili przestraszyłam się,ale zaraz po tym szybko wstałam z złapałam go za ręce.
-Uspokój się-mówię do niego,ale on nie chce mnie słuchać.-Harry, uspokój się!-teraz krzyczę,a on się uspokaja i spuszcza wzrok.
-Spójrz na mnie-mówię,a gdy nie reaguje, delikatnie chwytam go za brodę i przekręcam w moją stronę.-Nie jesteś nikim Harry. Jesteś nadal tym samym Harrym,którego znałam gdy miałam 5 lat. Tylko może trochę zagubionym-szepczę,lekko się uśmiechając- Fakt miałeś bardzo trudne życie, ale ono nie uczyniło Cię zimnym draniem, tylko twardym, niezależnym chłopakiem który walczył o to,żeby przetrwać.I nie straciłeś wszystkich..-Urywam na chwilę,a jego zielone oczy przeszywają mnie na wylot.-..Nadal masz mnie Harry. Zawsze miałeś i zawszę,będę przy Tobie.-kończę i już chcę się od niego odsunąć kiedy przyciąga mnie do siebie i całuje. To nie był zwykły pocałunek. To było coś więcej,coś
na co czekałam naprawdę długo i w końcu to dostałam.
Od Autorki:
Hej! Wiem, że trochę zamieszałam,ale ten rozdział musiał taki być xd Jak podoba Wam się końcówka ?! Nareszcie Hanna i Harry są razem ! *-* Od razu zdradzę,że w następnym rozdziale będzie więcej 'wątków miłosnych' więc do następnego ! xoxo