środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 11

*Ali*

 UWAGA !!! ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE. JEŻELI NIE CHCESZ ICH CZYTAĆ, MOŻESZ SPOKOJNIE OMINĄĆ TEN ROZDZIAŁ. 

Jeszcze parę miesięcy temu powiedziałabym,że moje życie nie jest ekscytujące i na pewno nie w nim żadnego niebezpieczeństwa. Ale to było parę miesięcy temu.Teraz, walczę o swoje życie, jak jakaś postać z komiksu,a moje plany, akcje i problemy coraz bardziej przypominają komiks Marvela Agents of S.H.I.E.L.D. Cóż, każdy mówi,że życie się zmienia. Moje zmieniło się w film akcji. Ale wiecie co? Nie narzekam, zawsze mogło być gorzej prawda? Filmy akcji nie są złe, w sumie to najlepsze filmy do oglądania, może gorsze, jeżeli Twój styl życia przypomina jeden z nich, ale przynajmniej nie jest to jakiś horror jak Piła, lub Paranormal Activity. Tak czy owak, już się do tego przyzwyczaiłam, czasami brakuje mi trochę romantyzmu,ale bez tego da się żyć. Chyba. Moje cudowne rozmyślanie skończyło się, gdy znowu usłyszałam głosy kłócącego się rodzeństwa. Nie wiem jak w Los Angeles,ale W NYC o 01 w nocy zazwyczaj się śpi. Próbuję zasnąć już od godziny,jednak Jason i Tris dbają  to,zeby tego nie zrobiła. Cały czas słyszę, jak debatują na temat jego planu, dostania się do Sam. W gruncie rzeczy jego pomysł nie jest wcale głupi, wręcz przeciwnie, jest genialny! Ma tylko jedną małą wadę. Ja jestem główną i w sumie jedyną marionetką, a moje zadanie wcale nie jest takie proste. Według planu, mam dać się złapać Alexowi. Gdy tak się stanie, zabierze mnie do miejsca w którym przebywa Sam. Dodatkowo nie będę w tym sama. Będę miała nadajnik, który zostanie wszyty w mój stanik i dzięki temu reszta ekipy będzie wiedzieć gdzie mnie zabierają, a to oznacza,że będą mogli ich śledzić. Najlepszą częścią planu jest bitwa pomiędzy nami a nimi. Weźmiemy ich totalnie z zaskoczenia. My będziemy uzbrojeni i przygotowani,zaś oni zaskoczeni. Wszytko było by wspaniale, gdyby tylko Tris się na to zgodziła,jednak ona uważa,że nie jestem na to gotowa i nie dam sobie rady. To bardzo miłe,że tak się o mnie martwi, jednaka uważam,że niepotrzebnie. W sumie mam już prawie 19 lat. A przez ostatnie parę miesięcy sporo się nauczyłam i dowiedziała o świecie "super agenta". Jednaka ona cały czas twierdzi,że to jest zbyt ryzykowne. Gdy krzyki stają się już nieznośne, wstaję z łóżka i idę do salonu w którym przebywają. Są tak zajęcie wrzeszczeniem,że nawet mnie nie zauważyli. Super. Siadam na kanapie i czekam,aż w końcu na mnie spojrzą i akurat na to nie musiałam czekać za długo.
-Co Ty tu do cholery robisz?!-pierwsza odzywa się Tris. Jej miły ton jest po prostu fenomenalny!
-A jak myślisz? Wydzieracie się tak,że nie mogę zmrużyć oka!-To drugie zdanie wykrzyknęłam, wstając z kanapy. Oczywiście Jason, nie potrafi trzymać buzi zamkniętej nawet przez 3 sekundy i już musiał rzucić niepotrzebny komentarz dotyczący mojej osoby. Postanowiłam zignorować jego puste słowa i tym razem zwróciłam się do nich obu.
- Gówno mnie interesuje, jak bardzo odmienne zdania macie i to jak bardzo się nienawidzicie. Czy tego chcecie czy też nie, zrealizujemy ten Twój plan Jason,ale do tego będą potrzebni wszyscy. I nie mam bladego pojęcia jak to zrobicie,ale mamy tworzyć JEDNOŚĆ, a to oznacza,że będzie musieli współpracować. Mam już serdecznie dość tego niedorobionego psychola, który niszczy mi życie. Tym razem to my rozdamy karty.- Ich wyraz twarzy była taki jak przypuszczałam, ale przynajmniej się zamknęli. Byłam gotowa to zrobić,a o oni musieli mi pomóc.
-Idę przygotować sprzęty- Rzuciła Tris, uśmiechając się przy tym przebiegle i wyszła z pokoju. Wow, załapała od razu.
-Ja powiadomię Harrego- odezwał się Jason. Zadowolona,że w końcu ruszyliśmy z miejsca, chciałam wyjść z pokoju gdy. poczułam jak Jason chwyta mnie za rękę.
-Stanowcza Ali podoba mi się duzo bardziej- po tych słowach wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z głupim uśmiechem na twarzy.

*Harry*

Wczorajszy wieczór , był najlepszym  jaki miałem od lat. Zawsze, ciągnęło mnie do Hanny, jednak prze to,że wyjechałem do Londynu i to jakim pieprzonym kłamcą się stałem, sprawiło,że postanowiłem ją sobie odpuścić. Nie powinienem wczoraj jej tego wszystkiego mówić,a zwłaszcza pozwoli żeby mnie pocałowała,jednak potrzebowałem tego tak bardzo. Tak cholernie bardzo. Teraz gdy patrzyłem na jej słodką,śpiącą twarz, dostrzegłem to jaka jest delikatna, spokojna, taka cicha. Chciałbym móc budzić się codziennie rano i widzieć jej twarz w blasku porannego słońca, ale jest to niestety niemożliwe. Nie jestem typem faceta zostającego na stałe. Życie mnie zmieniło. Sprawiło,że muszę robić rzeczy, które nie zawsze są bezpieczne, a gdybym miał dziewczynę lub żonę,naraziłbym ją na straszne niebezpieczeństwo. Dlatego gdy tylko rozwiążemy sprawę tego cholernego Pana X i całej reszty tego syfu, znowu zniknę. I już nigdy więcej nie wrócę. Nagle zadzwonił telefon, zdziwiony sprawdziłem godzinę, była 2:15 kto normalny dzwoni o tej godzinie.
-Halo?- odezwał sie głos po drugiej stronie.
-Czego chcesz Jasnon- pominęłam zbędne uprzejmości. Wolę od razu przechodzić do konkretów.
-Zbieraj się stary. Mamy kawał roboty do zrobienia.- Na te słowa podniosłem się do pozycji siedzącej i od razu powiedziałem,żeby wyjaśnił o co mu chodzi. Gdy nasza rozmowa dobiegła końca szybko założyłem swój czarny t-shirt, czarne spodnie i ruszyłem do swojego "królestwa", czyli miejsca, gdzie trzymałem wszystkie nowinki technologiczne, sprzęty szpiegowskie, oraz najlepsze bronie jakie tylko zostały stworzone. Szykowała się gruba akcja,a ja nie miałem zamiaru nawalić. To będzie najlepsza rozróba wszech-czasów, czuje to. Z tego co powiedział mi Jason, każdy ma już przydzielone swoje zadanie. On obmyśla plan z każdymi drobnymi szczegółami, Tris szykowała sprzęty nawigacyjne, nadajniki,w skrócie siedziała w tym całym syfie komputerowym. Jej zadaniem było hakowanie różnych baz danych, podłączenie kamer itp. Moim zadaniem było zaopatrzyć nas wszystkich w najlepszą broń jaką tylko miałem, a to nie nie było dla mnie żadnym problemem. W końcu jestem w swoim żywiole.
-Co się dzieje?- odwróciłem się i zobaczyłem jak Hanna opiera się o framugę drzwi i patrzy na mnie ze zdziwieniem.
-Mają plan. Wszystko jest już ustalone. Dopadniemy tego psychola i skoczymy z nim raz na zawsze.-odpowiedziałem wracając do sprzętu.
-Co z Ali? Tez bierze w tym udział?-jej ton głosu zdradzał, jak bardzo martwiła się o siostrę.Jednak prawda byla taka,że Ali wcale tego nie potrzebowała. Była twarda i doskonale wiedziała co robi, w gruncie rzeczy to ona chroniła Hannę. Przynajmniej przez ostatni czas.
-Ona jest w centrum tego wszystkiego.Działa jako nasz haczyk. Da się złapać Alexowi i dzięki temu doprowadzi nas do Sama.
-Więc co robię ja?-jej wzrok przeżywał mnie na wylot. Wiedziałem,że nie spodoba jej się ta odpowiedź więc nawet nie chciałem jej udzielać, ale musiałem.
-Nic. Nikt nie chce Cię w to mieszać. Uważamy,że nie jesteś wystarczając silna.-Wypowiedziałem te słowa jak najszybciej i jak najbardziej obojętnie się dało.Nie będę się z nią cackać. Lepiej dla niej, jeżeli szybko o mnie zapomni.
-Ha, to są chyba jakieś pierdolone żarty! Jestem tak samo silna jak Wy wszyscy i jedno jest pewne. Nie pozwolę,żeby moja młodsza siostra poszła tam sama. Oni chcą nas obie, więc dostaną nas w komplecie, a nie tylko jedną. Zrozumiałeś?- Była tak stanowcza,że nie miałem już odwagi się z nią sprzeczać.
-Rób jak chcesz. Tylko najpierw nauczy się strzelać.- podałem jej pistolet i ruszyłem w stronę pola treningowego.
-O to się nie martw- odpowiedziała, ruszając za mną.

*Ali*

Byłam z siebie niezmiernie dumna, że tak świetnie sobie z tym wszystkim poradziłam. No bo patrzcie, tylko wstałam i powiedziałam,że zaczynamy tą całą pieprzoną akcję,a już wszyscy wzięli sie do roboty pełną parą. Była 9 rano,a już każdy wiedział co ma robić, czym się zajmuje i czego pilnuje. Tris po wszywała nadajniki do mojego stanika i jeansów, a teraz czekała tylko na ubrania mojej siostry, która od 2 godziny szykowała się do najgorszego. Strzelanina była nieunikniona i z jednej strony było to bardzo ekscytujące,ale z drugiej niezmiernie niebezpieczne. Co więcej moje umiejętności strzelnicze równały się zeru, więc gdyby ktoś zaczął do mnie mierzyć, na 99% straciłabym życie. Na moje szczęście, Jason był świetny w te klocki i obiecał,że nauczy mnie strzelać gdy tylko skończy dopracowywać szczegół.
-Więc, kiedy zaczynamy? -zapytałam, mając na myśli nasze wielkie "bum". Teraz już nie ma odwrotu i dokładnie o tym wiem. To nie jest tak,że nie odczuwam strachu. Boje się i to cholernie,ale mam już dość tego całego syfu. Musze w końcu to skończyć,bo inaczej nigdy nie będę miała normalnego życia.
-Jutro po południu .Zadzwonisz do Alexa i umówisz sie z nim na jakiś obiad czy coś. Od tego momentu będziesz musiała bardzo uważać i być gotowa na wszystko. Będziesz tam sama, i nikt z nas nie ma pojęcia co może się zdarzyć.
-Oh wielkie dzięki! Ty to zawsze wiesz jak dodać komuś otuchy- uśmiechnęłam się sarkastycznie do Jasona. Muszę przyznać,że zaczynam go lubić coraz bardziej.
-Spokojnie. po moim treningu, będziesz potrafiła obronić się nawet przed żółwiami ninja- odpowiedział, a ja wybuchłam śmiechem. Nie sądziłam,że koleś potrafi żartować.
-Dobra już lepiej nie marnujmy czasu.- zabrał torbę i wyszedł, zrobiłam to samo i parę chwil później szliśmy długą aleją obok plaży. Czyżby chciał mnie zabrać na trening na plaży ? Może przesadziłam z tym,że w moim  życiu nie ma romantyzmu. Takie trening byłby naprawdę świetnym pomysłem na randkę. No prawie. W moi  świecie to normalne,ale w tym "ludzkim" nie jest to raczej szczyt romantyzmu. Szliśmy w ciszy,ale nie było to krępujące. Nie mieliśmy potrzeby,żeby się odzywać. Wsłuchiwałam się w szum morza, i gwar ulicznego ruchu. Było to niezwykłe uczucie, zupełnie jakbym była na granicy między dwoma odmiennymi światami.Byłam pomiędzy chaosem, a spokojem, którego po części tak bardzo pragnęłam i nienawidziłam zarazem. Czemu? Może dlatego,że zdawałam sobie sprawę z tego co się stanie gdy minie całe zagrożenie- wszystko wróci do normy. Znowu będę prowadziła beznamiętnie nudne życie, bez przygód, bez adrenaliny, bez Jasona, którego naprawdę polubiłam ,ale w życiu mu tego nie powiem. Kiedy wróci moje poprzednie życie, odejdzie obecne i nie jestem pewna czy naprawdę tego chcę.
-Nad czym tak myślisz- odezwał sie mój towarzysz, który przyglądał mi się od jakiegoś czasu, a ja zauważyłam to dopiero teraz.
-O niczym. Po prostu się relaksuje.-skłamałam. Nie chciałam mu mówić o swoich zmartwieniach, jeszcze by mnie wyśmiał. Jak widać moje kłamstwo go nie przekonało,ale postanowił nie ciągnąć dalej tematu. Miło z jego strony.
Nasz trening zaczął się o 11:30,jednak szybko się skończył, ale oczywiście nie z mojej winny. Gdy Jason pokazywał mi podstawowe chwyty samoobrony, z nieba spadł piorun uderzając prosto w słomiany domek na plaży. Wszyscy w panice zaczęli uciekać, więc i my zrobiliśmy to samo. Już po 5 minutach znaleźliśmy się na chodniku w bezpiecznej odległości od plaży,jednak nie mieliśmy co liczyć na dotarcie do domu przed rozpoczęciem wielkiej ulewy. Zaledwie parę minut później z nieba lunęło, jakby ktoś wylał wodę z wiadra. Przyspieszyliśmy z Jasonem kroku, a po chwili biegliśmy prosto przed siebie i co dziwniejsze w przeciwnym kierunku niż mieszkanie Tris.
-Dokąd biegniemy?-zapytałam nie zatrzymując się ani na sekundę. Jason był ode mnie dużo wyższy i szybszy. Nie mogłam za nim nadążyć i to wkurzało mnie najbardziej.
-Do mnie.- Rzucił w odpowiedzi i skręcił w najbliższą bramę. Zatrzymaliśmy się dopiero przed drzwiami niewielkiego domu, ukrytego między wysokimi drzewami. Idealne miejsce dla odpoczynku. Szybko zdałam sobie sprawę,że dom należy do Jason. W sumie nic dziwnego, bardzo do niego pasował.
-Wiesz nie chce psuć nastroju,ale dzisiaj czeka nas ogromne przedsięwzięcie, a ja nie jestem ani trochę przygotowana, na wypadek gdyby ktoś mnie zaatakował. A co jeśli...- nie było mi dane skończyć tego zdania, ponieważ Jason uciszył mnie, stykając nasze usta w cudownym i namiętnym pocałunku.Oderwał się ode mnie na chwile, a ja z oszołomieniem na twarzy wpatrywałam się w niego.
-Czasami, uważam,że o wiele za dużo gadasz.- Uśmiechnął się do mnie, na co odpowiedziałam tym samym. Po chwili znowu się całowaliśmy i muszę przyznać,że było to najlepsze doświadczenie w moim życiu.Jason się nie powstrzymywał i narzucił tempo szybsze niż podejrzewałam. Szybko zdjął ze mnie górną część mojego stroju, pozostawiając mnie w samym staniku. Nie pozostawałam mu dłużna i też z wdziękiem zdjęłam jego bluzkę, ukazując tym samym idealnie wyrzeźbiony brzuch. Wiedziałam,że był umięśniony,ale nie podejrzewałam,że aż tak. Wylądowaliśmy na łóżku zdejmując z siebie ostatnie rzeczy pokrywające nasze ciała i przez chwile podziwialiśmy się nawzajem. Nie odrywając ode mnie wzroku położył mnie na łóżko i zaczął całować po szyi, schodząc do coraz niżej. Jego usta na moim ciele sprawiały,że byłam sparaliżowana. Samymi pocałunkami potrafił zrobić mi tak dobrze,że na samą myśl o tym co może zrobić dalej zadrżałam, Zamknęłam oczy, gdy znalazła się we mnie i dałam ponieść się temu cudownemu uczuciu. Sprawiał,że moje ciało było poza moją kontrolą. Zajęczałam lekko gdy wszedł jeszcze głębiej i złapałam się za poduszkę. Jason musiał to najwyraźniej poczuć, bo złapał mnie za piersi delikatnie je ssąc i masując. Było mi tak dobrze,że zapomniałam o całym świecie. O tych wszystkich sprawach jakie mnie dzisiaj czekają. Byłam tylko ja i on. Nic poza nami. Czasy grzecznej dziewczynki, odeszły już dawno temu,a ja dziękowałam Bogu,że zaczęło dzisiaj padać.













Od Autorki:
Mam nadzieję,że podobał Wam się rozdział  i bardzo,ale to bardzo Wam dziękuje,że cały czas tu zaglądacie :* A tak przy okazji jak minęły
Wam święta? I czy są tu jakieś osoby co za parę tygodni piszą końcowy egzamin ?! :D

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 10

*Ali*

-Siostro?!- powtarzam za nim. Przez chwile odnoszę wrażenie,że zapomnieli o tym,że tu jestem. W sumie nie jestem tym aż  tak bardzo zdziwiona jak myślałam.Cóż,chyba już nic mnie nie zaskoczy.Trochę mi przykro,że Tris nie powiedziała mi o Jasonie. Ja opowiedziałam jej prawie całe moje życie.
-Nigdy nie mówiłaś,że masz brata-wyrzucam z siebie i obydwoje patrzą prosto na mnie. Jednak tylko przez chwile i znowu zaczynają zabijać się wzrokiem. Poprawka-Tris zabija go wzrokiem.
-Nigdy nie pytałaś.-odparowuje po czym dodaje.-To nie jest do końca mój brat. Po prostu moja matka zdradziła mojego ojca.- powiedziała to z taką obojętnością w głosie.Jakby miała to gdzieś.
-Myślałem,że współpraca z Tobą będzie trudna,a tu jeszcze moja siostra. Lepiej być nie mogło.-W końcu odzywa się Jason.Zara,czy on właśnie powiedziała,że praca ze mną byłaby trudna ?!Drań.
-Co kurwa ?-Tris patrz teraz na mnie,a mnie nie stać na nic innego,jak posłanie jej krzywego uśmiechu. Widzę po jej minie,że jest bardzo zdenerwowana,ale nic już

nie mówię, bo teraz przeniosła swój wzrok na brata.
-Spokojnie siostra. Mamy ten sam cel i tego samego wroga. Tyle że ja, mam o nim więcej informacji i nie oszukujmy się; jestem o wiele lepszym szpiegiem od Ciebie.- po wypowiedzeniu tych słów, na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek. Pierwszy raz widzę,jak ktoś sobie aż tak dogryza. Tris zrobiła się purpurowa ze złości i znowu zaczęła coś krzyczeć,ale ja już nie słuchałam. Czas nam się powoli kończy, a jedyne co wiemy to to,że Max i Dan pracują dla najgroźniejszego kolesia w towarzystwie złodziei,który chce nas dopaść.Nadal nie wiem jak się nazywa i co od nas chce,a jeżeli Tris i Jason będą się cały czas kłócić, prędzej sama się tego dowiem niż z ich pomocą. Wyszłam z pokoju i poszłam zadzwonić do Hanny. Nie odbierała,więc zostawiłam jej wiadomość i włączyłam swojego laptopa. Kiedyś były na nim tylko zdjęcia i parę aplikacji, teraz- mnóstwo nielegalnych programów szpiegowskich. We wszystkie wpisałam imiona tych dwóch idiotów,oraz imię mojego taty. Nie wiem czemu,ale jeżeli Max i Dan znali naszego ojca,musiało to oznaczać,że był on z tym wszystkim jakoś powiązany. Dużo się nie pomyliłam.W archiwach z 1990 roku znalazłam artykuł dotyczący badań nad którymi pracował mój ojciec.
-Co robisz-zapytała Tris,wchodząc do mnie do pokoju.
-Patrz, mój ojciec pracował nad jakimiś dziwnymi badaniami-pokazuje jej artykuł i zagłębiam się ponownie w lekturę.
-Czemu wyszukałaś akurat go?
-Bo on jest jakoś powiązany z tą sprawą.-Gdy jej to mówię , wychwytuje oczami jeden akapit i zamieram.
-Co jest?-pyta,widząc moją minę.
- Tu jest napisane,że Ben Fray-mój ojciec- stworzył serum, które wszczepione do komórek,odpowiedniej osoby sprawia,że po upływie pewnego okresu czasu,osoba ta zdobywa zdolności o jakich wcześniej można było tylko pomarzyć między innymi; czytanie w myślach, lub wytwarzania pola elektromagnetycznego..- oddycham coraz głośniej. To jest niewiarygodne. Mój ojciec nie był naukowcem. Był biznesmenem,nie naukowcem.
-Dalej pisze,że serum mogło być przetestowane tylko raz i to na tej jednej,odpowiedniej osobie. Żeby ją znaleźć,razem ze swoim wspólnikiem przeprowadzili szereg badań,doświadczeń i obliczeń,jakie cechy powinna mieć wybrana osoba.Okazało się,że taki ktoś nie istnieje i niestety serum nie mogło zostać wypróbowane...-Jason kończy czytać, a jego wyraz twarzy świadczy,o tym,że sam nie wierzy w to,co własnie przeczytał.
-Przecież to niemożliwe..-mówi jakby sam do siebie.
-Czekajcie tu jest coś jeszcze.-Tris przerywa cisze,a ja zamykam oczy i głośnio przełykam ślinę.
-W 1995 i 1996 znalazły się dwie potencjalne 'wybrane',jeżeli tak to można nazwać,jednak były one zbyt młode,aby wszczepić jednej z nich serum-przerywam jej-Jednej z nich ? Czyli to były dwie dziewczynki ?- powoli w mojej głowie wszystko układa się w całość.
-Tak, były to dwie siostry. Ben razem z dr. Whitem postanowili odczekać aż dziewczynki podrosną i zadecydować,która z nich będzie wybraną. Jednak po roku Twój ojciec i dr.White, pokłócili się i zakończyli współprace.Ben odchodząc,zabrał ze sobą serum, zostawiając White'a z pustymi rękoma.- kończy Tris,a w mojej głowie, układają się przeróżne scenariusze. Weź się w garść.Wiesz już o co chodzi, wiec teraz możesz działać.Próbuje zmotywować się w myślach, to działa.Biorę laptopa z rąk Tris i śledzę tekst.
-Czego szukasz ?-pyta.
-O co się pokłócili- i w tym samym momencie rzuca mi się w oczy odpowiedni fragment.
-"Dr.Fray odmówił dalszej współpracy z Dr. Whitem, ponieważ stwierdził,że stworzone przez nich serum jest niedopracowane,a wszczepione w złą osobę,może ją zabić. Odmówił również wypróbowania serum na jednym z potencjalnych obiektów,ponieważ dziewczynki, były córkami doktora,a ten nie chciał ich narażać.W rezultacie odszedł z laboratorium, zabierające ze sobą serum. Nie mógł jednak pogodzić się z porażką,więc w 1999 roku dopracował serum i wszczepił je w komórki jednej z dziewczynek."- źrenice mi się rozszerzają,a serce zaczyna bić szybciej. Ja,albo Hanna mamy w sobie coś, dzięki czemu zdobędziemy 'super-moce',jednak jeśli nasz ojciec się pomylił, któraś z nas zginie. Dotarło już do mnie,że za wybuch, w którym zginął mój ojciec, był odpowiedzialny dr. White i że to on, chce nas złapać, a Max i Dan pracują dla niego,jednak nadal nie wiedziałam jak on wyglądał, a jakby nie patrząc to było najważniejsze.
-Ej Ali spójrz! Tu jest zdjęcie- szybko nachylam się nad laptopem.
-Ja go znam.-Mówię-To Sam. Facet naszej mamy. - podnoszę wzrok na Jason i Tris.
-Musimy sie jakoś do niego dostać, zanim on dostanie się do Was-Teraz to Tris patrzy raz na mnie,raz na Jasona.
-Mam plan,ale raczej on Wam się nie spodoba.-odpowiada,Mrużę oczy, ale już wiem,że będzie to najgorszy plan jaki w życiu usłyszę.

*Hanna*
Dom Harrego okazał się być przeogromny. Urządzony oczywiście tak nowocześnie jak tylko się dało. Siedział w kuchni i piłam 3 kubek herbaty, zastanawiając się czy napisać Ali gdzie jestem.Jak tu przyjechałam, przypomniałam sobie,że nic jej nie napisał o tym,że jednak się z nią nie spotkam, a naprawdę mi na tym zależało.Dawno jej nie widziałam i oczekiwałam wyjaśnień,ale gdybym teraz napisała jej,że jestem w domu Harrego, zabiłaby mnie. Niby to ja jestem tą starsza siostrą,ale teraz ona zachowuje się bardziej dojrzale.Czy to nie jest śmieszne?
-Um, będziesz spała w ostatnim pokoju po prawej.- mówi wchodząc do kuchni. Był lekko zakłopotany i muszę przyznać,że było to naprawdę urocze. Uśmiecham się do niego i kiwam głową,że zrozumiałam,po czym biorę ostatni łyk herbaty. Harry nie odwzajemnił mojego uśmiechu,tylko odwrócił się i poszedł do salonu. W sumie co ja sobie myślałam? Że usiądzie ze mną i zacznie rozmawiać? Taaa, jestem ostatnio bardzo naiwna. Słyszę włączony telewizor,więc wstaje z krzesła i idę do salonu,przyłączyć się do Harrego. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego to robię,może dlatego,że po prostu nie chce być sama. Potrzebuje kogoś obok, a Harry jest chwilowo jedyną osobą z którą może porozmawiać,albo chociaż posiedzieć.Siadam obok niego i patrzę na telewizor.
-Przepraszam- mówi,a ja szybko odwracam głowę w jego stronę. Posyłam mu przyjazny uśmiech i wracam do oglądania.
-Rozumiem.-odpowiadam.Gówno prawda. Nic nie rozumiem,ale nie mam ochoty wracać do tamtych chwil. Teraz jest okej, po co to znowu psuć. Mój dzień wystarczająco jest już zjebany, więc lepiej będzie,jeżeli odłożymy tą rozmowę na jutro.
-Kurwa,Hanna nic nie rozumiesz.- mówi,wstając z kanapy i przeczesując włosy ręką. Tak bardzo, bardzo nie chciałam żeby doszło do tej sytuacji. Ale jak widać mam w życiu naprawdę wielkiego pecha.
-Co mam Ci powiedzieć Harry? Że wszystko w porządku? Nic nie jest w porządku. Moje życie to jedna wielka ucieczka.Straciłam przyjaciół,mamę i teraz tracę siostrę. Używam fałszywego imienia, nie mam mnie już nawet w bazie danych, a to wszystko dlatego,że ściga nas jakiś popapraniec,dla którego pracowałeś, i który i tak pewnie wie gdzie się ukrywamy,ale chce się z nami po prostu pobawić. Dlatego jeszcze żyjemy.- wyrzucam z siebie,ale staram się powiedzieć to tak spokojnym tonem jak tylko potrafię.Harry się zmienił. Jest teraz bardziej nerwowy,więc nie chcę go denerwować jeszcze bardziej.
-TY MASZ TRUDNE ŻYCIE ?!-wybucha.I właśnie w tej chwili moje starania, mające na celu nie wkurzenie go poszły na marne.-Ty?! Nawet nie masz pojęcia przez co kurwa przeszedłem. W tym zasranym Londynie nie miałem wcale łatwo,musiałem zawrzeć znajomości które zrujnowały mi życie, tylko po to żeby pomóc matce, która wolała pić niż pójść do pracy. Stałem się częścią najgorszego gangu, przed którym musiałem uciekać, bo inaczej by mnie zabili. A wiesz kto mi w tym pomógł ? Facet,który chce was zniszczyć.Wyciągnął mnie z tego gówna,w zamiana za znalezienie Was. Kurwa musiałem mu pomóc,bo gdybym tego nie zrobił zabił by mnie.-Szczęka opadła mi ze zdziwienia.Nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć. Nigdy nie sądziłam,ze Harry miał takie trudne życie, po tym jak wyjechał z Nowego Jorku. Dobra, nic nie usprawiedliwia tego,że chciał nas wydać na pewną śmierć,ale w tych okolicznościach, łagodzi to trochę całą sytuację i jestem w stanie mu to wybaczyć.Bo przecież już dla niego nie pracuje,chyba.
-Nie chciałem wyjeżdżać-kontynuuje.- Tak samo, jak nie chciałem was zdradzić. Stałem się nikim. Człowiekiem-śmieciem. Moje słowo jest już nic nie warte,tak samo jak ja. Nie mam własnego życia, podlegam tylko osobą których się kurwa boje,bo są cholernie potężni. Straciłem wszystko!Straciłem osobowość, własną wolę, wolność,rodzinę, dusze. Jestem nieczułym,draniem, który dla nikogo nie jest ważny.-Kończy i wpada w taki atak furii,że zaczyna rzucać wazonem który stał obok,lampką, i innymi rzeczami które ma pod ręką. W pierwszej chwili przestraszyłam się,ale zaraz po tym szybko wstałam z złapałam go za ręce.
-Uspokój się-mówię do niego,ale on nie chce mnie słuchać.-Harry, uspokój się!-teraz krzyczę,a on się uspokaja i spuszcza wzrok.
-Spójrz na mnie-mówię,a gdy nie reaguje, delikatnie chwytam go za brodę i przekręcam w moją stronę.-Nie jesteś nikim Harry. Jesteś nadal tym samym Harrym,którego znałam gdy miałam 5 lat. Tylko może trochę zagubionym-szepczę,lekko się uśmiechając- Fakt miałeś bardzo trudne życie, ale ono nie uczyniło Cię zimnym draniem, tylko twardym, niezależnym chłopakiem który walczył o to,żeby przetrwać.I nie straciłeś wszystkich..-Urywam na chwilę,a jego zielone oczy przeszywają mnie na wylot.-..Nadal masz mnie Harry. Zawsze miałeś i zawszę,będę przy Tobie.-kończę i już chcę się od niego odsunąć kiedy przyciąga mnie do siebie i całuje. To nie był zwykły pocałunek. To było coś więcej,coś
na co czekałam naprawdę długo i w końcu to dostałam.








Od Autorki:
Hej! Wiem, że trochę zamieszałam,ale ten rozdział musiał taki być xd Jak podoba Wam się końcówka ?! Nareszcie Hanna i Harry są razem ! *-* Od razu zdradzę,że w następnym rozdziale będzie więcej 'wątków miłosnych' więc do następnego ! xoxo

wtorek, 27 stycznia 2015

Liebster Avards



Zostałam nominowana do Liebster Avards przez All you needs is love. Dziękuję :D

PYTANIA:

1.Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
2.Co cię inspiruje do pisania?
3.Kim jest dla ciebie czytelnik?
4.Ile czasu spędzasz przed komputerem, a ile przy pisaniu bloga.
5.Czy interesują cię blogi tylko na temat 1D?
6.Jakie są twoje pasje/zainteresowania poza pisaniem?
7.Lubisz czytać? Jeśli tak to jaka tematyka cię interesuje?
8.Masz rodzeństwo? Czy przeszkadza ci czasem w pisaniu?
9.Ulubione danie/napój.
10.Ulubiony film, aktor, piosenkarz/piosenkarka.


ODPOWIEDZI:

1 .Zainspiriowałam się czytaniem innych blogów, w mojej głowie same układały się historie, więc postanowiłam je opisać :D
2.Czytanie różnego rodzaju książek,najczęściej komedio-kryminalne, fantastyczne, oraz oglądanie seriali i (wiem,że do dziwne) zdjęć gwiazd XD
3.Jest dla mnie osobą bardzo ważną. Bo właśnie dzięki temu, że mam chociaż jednego czytelnika, nadal mam chęć pisać, ponieważ wiem,że mam dla kogo :)
4.Przed komputerem zazwyczaj 4-5h. Przy pisaniu bloga to rożnie, zdarza się,że mam wenę,siadam i w 1-1,5 napisze nowy rozdział,a czasami siedzę przed komputerem godzinę,a napiszę tylko dwa zdania. XD
5.Nie. Uwielbiam czytać blogi,gdzie się coś dzieje. Blogi "akcji" :D Te romantyczne troszkę mnie nudzą,ale też je lubię :P
6.Kocham taniec. I zajmowanie się zdjęciami :D
7.Uwielbiam! :D Fantasy,kryminalne, przygodowe :)
8.Mam, ale nie przeszkadza. Jak zamknę drzwi, to wiedzą,że mają nie wchodzić ;p
9.Tymbark marchewkowo-jabłkowy i sok (domowy) pomarańczowo-bananowy! Uwielbiam je <3
10.Nie potrafię wybrać ulubionego,ale na pewno wszystkie części Piratów z Karaibów,Iron Man,Avengers,Agenci T.A.R.C.Z.Y,Miasto Kości i wiele innych :D Ulubiony aktor to Johnny Depp,Angelina Jolie,Jennifer Anistion :D


*NOWY ROZDZIAŁ pojawi się jeszcze w tym tygodniu, przepraszam za opóźnienie ;) 

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 9

*Harry*
Nie było aż tak źle.

Dobra, było źle ale mogło być gorzej..

Nie kurwa nie mogło. Poszło mi fatalnie.Jak zwykle kurwa. Miałem tylko powiedzieć jej,że jest w niebezpieczeństwie, a ona miała po prostu ze mną pójść. To nie było trudne. Naprawdę. Ale zapomniałem, o tym,że mam do czynienia z Hanna która ma zawsze tysiąc pytań i problemów. Co ja sobie myślałem,że ze mną tak po prostu pójdzie ?! Ha! Idiota ze mnie.Teraz to już mi wszystko jedno. Powiedziałem jej stanowczo za dużo, wie już o tym drugim gościu, a miała tego nie wiedzieć. Pewnie jak juz będzie bezpieczna,będę musiał się z nim spotkać, a on ze mną skończy. Trudno pogodzić się z myślą,że w wieku 21 lat zakończę swoje życie, jednak wiem,że tak się stanie. Hanna nie odzywa się do mnie przez całą drogę, przegryzam nerwowo wargę. Dawno z nią nie rozwiałem. Bardzo dawno. Muszę przyznać,że tęsknie za jej śmiechem, za szaleństwem w jej oczach. Teraz widać tylko strach. Najgorsze jest to,ze to ja wywołuje ten strach. Nie chcę tego, chcę żeby mi zaufała,ale wiem,że nie może tego zrobić, a ja nie sprawię,żeby to się zmieniło. Część mnie nadal  ją kocha. Kocha tą Hannę którą poznałem mają siedem lat i której obiecałem,że będę z nią na zawsze...Ta mała część mnie powoduje,ze wariuje, nie mogę przestać myśleć o tym, co by się wydarzyło gdybym nie wyjechał. Ta część mnie sprawia że chce ją przytulić i powiedzieć,że wszytko będzie dobrze, że się ułoży. Ta cholerna część mnie chce dać jej bezpieczeństwo, którego tak bardzo pragnie. Chcę ją pocałować. Kurwa tak bardzo chcę to zrobić,ale nie mogę. Bo jest ta druga cześć, znacznie większa od tej pierwszej. Ta która przypomina mi jakim okropnym człowiekiem jestem i byłem. Ta która sprawia,że za każdym razem pakuje się w jakieś gówno, narażając na niebezpieczeństwo siebie i moich bliskich. Przypomina mi,że przez moje pieprzone zachowanie straciłem matkę- jedyną osobę która mnie kochała,a ja przyczyniłem się do jej zabójstwa. To ja wystawiłem ją na niebezpieczeństwo i dlatego nigdy nie pozwolę sobie na bycie z Hanna. Dla jej cholernego dobra. Jestem zły. Naprawdę zły. Ona jest dla mnie za dobra i nie zasługuje na nią. Nie pozwolę sobie nawet myśleć,że może być inaczej.
-Dokąd jedziemy? - pyta, po 20 minutach jazdy. Nie patrzy na mnie, nadal wygląda przez okno.
-Do domu-odpowiadam niepewnie. Zaraz zacznie krzyczeć,zadawać pytania na które nie będę odpowiadał. Znienawidzi mnie jeszcze bardziej,a to jest mi na rękę.Patrzę na nią kontem oka, oczekując jakieś odpowiedzi, wybuch czegokolwiek, ale nic z tych rzeczy się nie dzieje. Zamiast tego, patrzy się na mnie i czeka. Czeka,za powiem coś więcej.
-Do mojego domu, tam gdzie będziesz bezpieczna. Naprawdę, wiem że mi nie wierzysz,ale Twój chłopak nie jest dobry Han. On jest zepsuty i zły, cholernie zły. Sam nie jestem lepszy,ale on podaje się za kogoś innego.-Nie wiem czemu to mówię. Wiem,że i tak mi nie uwierzy,że będzie go bronić za wszelką cenę,ale taka jest prawda. Ten cały Dan, kogoś mi przypomina, a to nie wróży nic dobrego.
-Okej..- mówi po chwili ciszy,a ja patrze na nią z szeroko otwartymi oczyma.
-Wierzę Ci. I Dan nie jest moim chłopakiem,kiedyś coś między nami było,ale szybko się skończyło. Nie jestem głupia, domyśliłam się,że coś z nim jest nie tak,ale nie wiedziałam co robić Harry.- spuszcza wzrok na swoje kolana, po czym kieruje go na mnie . Jej ton głosy, mówi o tym,jak bardzo jest załamana. Jest mi jej naprawdę szkoda...Ogarnij się Harry. Masz być oschły.
-Nie powiem Ci..
-Wiem- przerywa mi.- Ja po prostu jestem już tym zmęczona. Tym uciekanie, byciem cały czas czujną. Nikomu nie mogę zaufać. A to wszystko przez gościa który chce dopaść mnie i Ali. To chore,ale ze wszystkich osób, Ty jesteś jedyną której ufam. W dziwny sposób,ale ufam- mówi, otwieram usta,żeby coś powiedzieć,ale zaraz je zamykam. Nie spodziewałem się że to powie. To miłe. Chyba.
-Jesteśmy na miejscu-informuje ją,gdy zatrzymujemy się przed czarna willą.

*Ali*
To co się teraz stało jest dziwne.

Nie, to jest chore. 15 minut temu wpadłam na chłopak z którym teraz siedzę w obleśniej knajpie przy szklance coli, której nienawidzę. Wow, jak romantycznie. Gdyby takie coś zdarzyło się w Nowym Jorku, skakałabym ze szczęścia, ale w zaistniałych okolicznościach mam ochotę wylać mu tą zasraną cole na twarz. Przystojniak z biblioteki, okazał się być hm pomyślmy psychopatą? Barwo Ali, za wybór chłopaka.Jesteś w tym, naprawdę świetna.
-Więc co tu robisz?- pytam patrzą się na niego ze znudzeniem. Przez cały ten czas nie odezwaliśmy się ani słowem, a to jest wkurwiające.
-Dobrze wiesz co. Przecież dlatego uciekłaś.- kącik jego ust unosi się lekko w górę, a ja mam ochotę mu przywalić prostą w tą, cholernie przystojną twarz. Ugh, wszystko byłoby dużo prostsze,gdyby nie był taki przystojny.
- W takim układzie, czemu jeszcze żyję? - pytam i teraz to ja się bezczelnie uśmiecham.Mam cie cwaniaku.
- Jesteś zbyt interesująca,żeby zabić Cię od razu.
-Pierdol się. - Mowie i wstaje od stolika.Czuje jak chwyta mnie za nadgarstek. Jego uścisk jest silny,nie na tyle,żeby mnie bolał,ale też nie na tyle słaby żebym mogła mu się wyrwać. Piorunuje go wzrokiem i siadam z powrotem.
-Jestem tu, bo Harry znowu wpakował się w jakieś gówno i bez mojej pomocy nie da sobie rady. - Harry. To właśnie dlatego Hanna nie przyszła. I dlatego nie było jej w barze. Poszła z nim.
-Po co. Po co tu jest.- Nie wiem czy chce znać odpowiedź. Dzięki Tris i tak dużo się dowiedziałam i nie byłam pewna czy chce wiedzieć jeszcze więcej. Może chcę.
-Przed kim uciekałaś?-nie odpowiada na moje pytanie.Idiota
-Nie Twoja sprawa- warczę. Nie będzie mnie zbywać, udawaniem zainteresowanego moimi sprawami. To ja tu zadaje pytania.
-Przed Waszymi chłopakami? - śmieje się, a we mnie się gotuje.
-Nic nie wiesz, nic kurwa nie wiesz.
-Wiem więcej niż myślisz. Miałaś się spotkać z siostrą i powiedzieć jej co wiesz ale oni tam byli prawda?
-Skąd..skąd wiesz?- jąkam sir,ale Jason kontynuuje.
-Wiesz,ze są fałszywi. Ze to nie są ich prawdziwe dane osobowe. To chciałaś jej powiedzieć. Poszłaś tam, ostrzec ją,żeby na nich uważała, bo wiesz że są niebezpieczni. Masz część układanki, ale nie wiesz jak zdobyć resztę. Pomogę Ci- mówi, a ja otwieram szeroko oczy.
-Pomożesz?-pytam z niedowierzaniem- Chciałeś mnie zabić!- Prawie krzyczę,ale przypominam sobie gdzie jesteśmy.
-Nie chciałem. Miałem taki rozkaz,ale każdy się buntuje. Oni pracują dla tego samego gościa co ja kiedyś.,Ale oni są gorsi. Oni mają w tym interes i nie odpuszczą dopóki Was nie złapią.- Widzę,że mówi prawdę
-Nie możemy cały czas uciekać- mówię mu. Taka jest prawda. Nie jesteśmy tchórzami.
-I dlatego potrzebujesz mojej pomocy. Wiem więcej niż ktokolwiek inny.
-Co chcesz w zamian.?- pytam
-Nic.Chcę Wam pomóc i zniszczyć tego faceta.Gdzie mieszkasz?
-U przyjaciółki.- mówię. Znam Tris kilka tygodni,ale to szczegół.
-Możemy tam pójść? -pyta,a ja kiwam głową i po chwili wychodzimy z lokalu. Na dworze zrobiło sie już zimno, a ulice opustoszały. Tylko nieliczni przechadzali się chodnikiem, idąc do domu, lub po prostu do jakiegoś baru.Wiem jak dojść do domu w którym mieszka Tris, jest to jednak kawałek drogi stąd. Zwracam się do Jasona,ale on tylko się uśmiecha i idzie dalej. Nie chcę milczeć całą drogę,więc nawet nie wiem kiedy rzucam jakieś luźne pytanie i po chwili razem zaczynamy się śmiać. Rozmawiamy o wszystkim, o książkach, dawnych szkołach, filmach, o pogodzie, o rzeczach które są nieistotne,ale mimo to rozmowa nam się klei. Jest bardzo przystojny i wyższy ode mnie o jakieś dwie głowy, ale to nic dziwnego. Mam zaledwie 165 centymetrów. Wiatr niszczy jego ułożone,blond włosy. Ich długosz jest po prostu idealna. Ma na sobie zwykła bluzkę, która doskonale podkreśla jego umięśnione ciało. Zauważyłam,zę nie ma ani jednego tatuażu, co trochę mnie zdziwiło,ale nie pytałam go o to. Parę miesięcy temu  nie odważyłabym się pogadać z chłopakiem,a co dopiero z tak przystojnym jak on. Teraz idziemy do mieszkania w którym aktualnie mieszkam,żeby ułożyć plan zniszczenia jakiegoś faceta,ale nie rozmawiamy o tym teraz. Po prostu cieszymy się chwilą. Ja się nią ciesze.Nawet nie wiem kiedy docieramy pod drzwi mieszkania,cały czas się śmieje i przez to nie mogę otworzyć drzwi. Gdy w końcu mi się udaje, wchodzimy do środka i idziemy od razu do salony, gdzie czeka na nas Tris, o której na śmierć zapomniałam.
-O Tris..! Przepraszam,zapomniałam do Ciebie zadzwonić..To jest..- chce jej powiedzieć kim jest mój towarzysz,ale przerywa mi wstając z kanapy.
-Jason.-kończy za mnie, a jej ton jest pełny jadu. Chwila skąd oni się znają?!
-Minęło wiele lat, prawda siostro-odpowiada z zaskoczeniem w głosie. Czekaj. Co, kurwa ?! Siostro?! Unoszę brwi z zaskoczenia. Zapowiada się ciekawie.
No tak, bo przecież było już tak dobrze...



 Od Autorki:
Hej? Oto i jest, nowy rozdział pełny nowych zaskakujących informacji! :D Jak myślicie czy zajdzie coś pomiędzy Harrym i Hanna ? No bo w końcu razem mieszkają no nie ? :D I co myślicie o Jasonie i Tris ?! U mnie zaczynają się już ferie, więc będę pisać częściej,Nie mam pomysłu co mam jeszcze napisać więc, miłego weekendu i do następnego xoxo.

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 8

-Cześć Hanna- powiedział lekko zakłopotany.
-Czego chcesz,Harry?-pojawienie się go tutaj oznaczało duże kłopoty, a ja nie miałam siły się z nim kłócić. I tak by wygrał.
-Chcę..Musze..muszę Cie uratować- mówi już bardziej pewnym głosem niż przed chwilą. Unoszę lekko brwi, rozszerzając przy tym oczy. Szanowny Pan Styles,stoi tu przede mną po jakiś dziesięciu(albo i więcej) latach nieobecności w moim życiu( nie wliczając tej małej wizyty przed naszą ucieczka) i mówi,że chce mnie uratować?! Miałam w głowie przynajmniej 100 pytania, jednak najważniejsze z nich brzmiało : Przed czym? Z tego co pamiętam to ON i jego przyjaciel są dla nas zagrożeniem i przed nimi uciekamy, prawda? 
-Nie rozśmieszaj mnie Harry. Zjawiasz się tu tak z dupy i mówisz,że "musisz mnie uratować", zgrywasz księcia z bajki? Przed czym chcesz mnie ratować ? Przed samym sobą?!-ostatnie zdanie prawie wykrzykuje z siebie. Jego twarz kamienieje, a ja widzę jak tylko zaciska szczękę. 
-Pomyśl przez chwilę. Czemu miałbym Cię ratować przed samym sobą? 
-Może dla tego,że dla niego pracujesz-mówię patrząc mu prosto w twarz.-Zdradziłeś nas Harry i nawet nie wiesz dla kogo- silę się na jak najbardziej pogardliwy ton głosu jaki tylko potrafię. Łzy cisną mi się do oczu,ale z trudem je powstrzymuje.Nie pokaże mu jak słabą osobą jestem. On tylko czeka na ten moment.
-To nie tak..Nie chciałem Cię skrzywdzić. Nie pracuje dla niego,znaczy..tak poniekąd pracuje, ale jest ktoś kogo boję się jeszcze bardziej niż jego..To on chcę,żebym Was..żebym Ciebie uratował.
-Jezu Harry, czy ty słyszysz co mówisz? Pracujesz dla dwóch gości na raz, z czego jeden chce nas zabić,a drugi uratować i na dodatek nie wiesz kim oni są ?! Masz problemy.Masz kurwa straszne problemy. Z psychiką Harry. Co oni zrobili Ci w tej Anglii? Zamknęli w psychiatryku ?!- krzyczę na niego z niedowierzaniem w głosie. To co mówił było niedorzeczne, nie mam pojęcia dlaczego w ogóle go słucham. Najpierw Max, teraz on. Czy ja jestem magnesem na idiotów ? Zaczynam chodzić w kółko i śmiać się sama do siebie. Wyglądam jak wariatka i też tak się czuje. Czuje się jak skończona idiotka i nie mam pojęcia co robić, nie jestem już tą samą Hanną, jaką byłam w Nowym Jorku. Teraz wszystko się zmieniło. Wszystko.

*Harry*
Cholera.
Wiedziałem,że jak jej to powiem, wyśmieje mnie,ale naprawdę muszę jej pomóc. Jest zdenerwowana, rozumiem, jest jej ciężko,ale mi też kurwa nie jest łatwo. Nie ma pojęcia co zdarzyło się w Anglii. Nie ma bladego pojęcia, więc niech kurwa nie zaczyna z tym tematem. Nie chciałem ich zostawić..jej zostawić,ale nie miałem wyjścia. Miałem tylko 7 lat.
-Hanna..-zaczynam spokojnie,ale nie daje mi skończyć.
-Zamknij się Harry. Po prostu się zamknij.Nie mam siły,ani najmniejszej ochoty wysłuchiwać kolejnych kłamstw. Jestem już tym zmęczona.- Patrzy na mnie, a ja nie mogę nic poradzić na to,że czuje się winny z powodu tego wszystkiego.
-Nie chce Cię okłamywać. Chce tylko,żebyś ze mną poszła. Tylko tyle. Opowiem Ci wszystko po drodze, ale to nie jest najlepsze miejsce.- mówię z nadzieją,że w końcu ustąpi.
-Jak mnie znalazłeś?- kurwa. Musiała zadać to pytanie.Musiała.
-Ja..ja wiem to od Dana.- gdy słyszy to imię nieruchomieje. Teraz nigdy stąd nie wyjdziemy.
-Co ?! Od niego ?! Skąd Ty go znasz ?!-podnosi głos,a mi powoli puszczają nerwy.
-Nie znam. Słyszałem jak rozmawiał przez telefon-kłamie. Nie mogę jej powiedzieć skąd znam tego dupka. Wystarczająco dużo się dzisiaj dowiedziała.
-Znowu to robisz! Znowu kłamiesz!-wrzeszczy. Mam tego powoli dosyć..
-Zamknij się w końcu ! Chce Ci kurwa pomóc czy tego chcesz czy nie-Wyrzucam to z siebie i od razu zaczynam tego żałować. Wlepia we mnie swój wzrok i mogę przysiąc,że gdyby wzrok zabijał leżałbym trupem. Kiedyś coś do niej czułem. Myślałem,że jak wrócę do Nowego Jorku wszystko się nam ułoży,jednak życie to nie bajka. Rzeczywistość jest o wiele gorsza i kurwa muszę się z tym pogodzić, tak samo jak ona. Zależy mi na tym by ten psychopata jej nie dopadł,ale bez jej współpracy nie dam rady jej ochronić.
-Myślę,że już skończyliśmy,Harry- mówi próbując wyminąć mnie w drzwiach.
-O nie. Nigdzie się beze mnie nie ruszasz.

*Ali*
Czekam na nią już 20 minut.
20 długich minut.
To są chyba jakieś żarty! Dobra, nie odpowiadałam na jej telefony i ją ignorowałam przez ostatnie tygodnie,ale miała ważny powód. Bardzo ważny powód. Razem z Tris zdobywałyśmy naprawdę ważne informacje. Z jednej strony to kosmiczne,że teraz bawię się w superszpiega, prowadzę życie o którym nie miałam pojęcia i jestem w tym serio do bani.Nie potrafię wtapiać się w tłum w każdym środowisku,ale Tris mówi,ze to normalne(na początku). Dziewczyna jest naprawdę świetna w tych wszystkich szpiegowskich sprawach, sprawia wrażenie, jakby siedziała w tym od lat. Może tak jest naprawdę. Szczerze mówiąc dokładnie tego nie wiem. Okej mieszkamy razem i razem pracujemy, o ile tak to można nazwać,jednak rzadko rozmawiamy o sprawach związanych z rodziną luz z przeszłością. Musimy żyć przyszłością, bo tak robią superszpiedzy,a przynajmniej tak mi się wydaje. Długo zastanawiałam się nad tym,czy powinnam się dzisiaj spotkać z Hanną. Nie chce jej narażać i w ogóle, poza tym może mnie źle zrozumieć. Jednak uznałam,że musi wiedzieć, czego dowiedziałam się o naszych 'cudownych' chłopakach. Nieźle się zdziwiłam kiedy okazało się,że Max i Dan to fałszywe postacie, a ich życie to totalna ściema. Nie ma żadnej firmy,dla której rzekomo pracuje Max, tak samo jak ani jego ani Dana nie ma zapisanych jako absolwentów szkół,które rzekomo skończyli. Najdziwniejsze w tym wszystkim okazało się jednak to, że nasi 'koledzy'mieli problemy z dragami i z gościem który sieje postrach każdego gangu. Nie dowiedziałyśmy się,kto to jest, bo wtedy inni zaczęli by się czegoś domyślać. Właśnie dlatego chciałam się z nią tutaj spotkać,ale ona po prostu mnie zlała. Skończyła pracę już dawno,więc powinna już tutaj być, a jednak nadal jej nie ma, a to jest naprawdę podejrzane. Kurwa,ona się nigdy nie spóźnia. Napisałam już do niej chyba z 20 SMS-ów,ale na żadnego nie odpowiedziała. A co jeśli Max ją porwał, albo Dan. Niee, to niemożliwe, zaczynam panikować,a to źle na mnie działa. Może musiała zostać trochę dłużej. Okej, wypadałoby pójść zobaczyć czy nadal jest w barze.
-..Jeśli się o tym dowie, pozabija nas- usłyszałam głosy i szybko schowałam się za ścianą. Drzwi do baru były lekko uchylone, ale stanęłam jak najbliżej rogu ściany,żebym mogła szybko uciec, tak na wszelki wypadek. Jestem naprawdę do dupy.
-Nie musimy mu o tym mówić- skądś znam ten głos jestem tego pewna. Czy to..Czy to Max ?!
-On i tak się kurwa dowie. Jak zawsze,stary- jeden z nich jest naprawdę wkurzony, ciekawa jestem kogo oni się tak boją. Jedno jest pewne, ten drugi ma na to wszystko bardziej wyjebane i jestem pewna w 80%, że jest to Max. Tylko co on tutaj robi i z kim tak rozmawia. Powinnam chyba dyskretnie zajrzeć do środka, tak zrobiłaby Tris. Chyba.
-Jeżeli dowie się że ją zgubiliśmy...- Urywa w połowie zdania, a ja już wiem dlaczego. Zauważyli mnie.Cholera jasna.Zaczynam szybko się cofać i uciekać, jednak słyszę jak za mną wołają. Kurwa.Po co ja tam w ogóle poszłam. Jak mnie dogonią, równie dobrze mogę pożegnać się z życiem. Biegnę przed siebie i nawet nie mam pojęcia dokąd i gdzie jestem. Chcę się znaleźć jak najdalej od nich. Wybiegam na prostą ulicę, oświetloną lampami i wypełnioną ulicznym gwarem. Nie zwalniam. Oglądam się za siebie i czuje jak na kogoś wpadam. Cholera. Jasna cholera. Odwracam się, do osoby która teraz, trzyma mnie w ramionach. Moje serce zaczyna bić szybciej i ledwo powstrzymuje krzyk. Głośno przełykam ślinę, gdy spoglądam chłopakowi prosto w oczy.
-Witaj, Ali.
"Cześć Jason" 


Od Autorki:
Hej Wam ! :) No i mamy-8 rozdział ! ;) Jak Wam się podoba ? Mała informacja: tekst napisany pochyloną czcionką, to myśli bohaterów i nie są one wypowiadane na głos! Czekam na Wasze komentarze :) xoxo.

wtorek, 6 stycznia 2015

Proszę, przeczytaj jak już tu jesteś ;)

Hej wszystkim! Wiem,że nie zagląda tutaj za dużo osób,ale od dawna zastanawiałam się nad napisaniem tej norki i w końcu postanowiłam to zrobić. Więc zaczynajmy :D !
Pierwsza sprawa to mój tt- https://twitter.com/Oh_my_good_xx ------> Tutaj pojawiają się informacje o pojawieniu się nowego rozdziału na blogu, jak idzie mi pisanie i tym podobne. Nie zaglądałam na niego od pewnego czasu,jednak teraz wszystko zmieniłam. Oczywiście oddaje follow tym którzy, również mnie zaobserwowali, więc jak macie tt to- F4F, i takie tam rożne rzeczy :)
Jest to również opcja napisania do mnie czy coś, chociaż wiem, że raczej nikt tego nie zrobi, ale jak chcecie to śmiało, nie gryzę :D
Druga sprawa to podziękowania. Pragnę podziękować tym wszystkim którzy czytają te moje wypociny. Jesteście cudowni! Cieszę się jak dziecko z każdego komentarza, nawet jeżeli jest to tylko jeden. Bo jeżeli widzę,że jest chociaż jedna osoba która czyta moje prace i jej się podobają, to dostaję skrzydeł i jestem w stanie pisać cały czas, chociażby dla tej jednej osoby która czeka na dalszy ciąg opowiadania. Jest to dla mnie naprawdę ważne i motywujące do pracy. Ciesze się jak widzę,że liczba wyświetleń rośnie na moim blogu i dlatego bardzo Wam dziękuję. Może jest Was tylko garstka. Może tylko 5 osób lub nawet 2, jednak to dzięki Wam nadal coś pisze i dlatego DZIĘKUJĘ !! <3

Zastanawiam się nad stworzeniem zakładki' O mnie'. Wiecie,kilka faktów o mnie, a w komentarzach pisalibyście coś o Was. Co o tym myślicie ? ;)

Jeszcze raz mój tt- https://twitter.com/Oh_my_good_xx
Jutro już szkoła, więc trzymajcie się i wytrwajmy razem jakoś do tego piątku :) Powodzenia ! :D Do następnego aniołki xoxo.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 7

*Hanna*

Nie jestem zła. Ani zdenerwowana, czy wkurzona. Jestem po prostu piekielnie wkurwiona! Przez cały wczorajszy dzień próbowałam dodzwonić się do Ali i uzyskać jakieś informację, gdzie się podziewa, bo na pewno nie było jej w mieszkaniu. Jednak ona postanowiła mnie ignorować. Tak, to właśnie jest kochana siostra.Wiecie kiedyś zastanawiałam się nad tym, co siedzi w jej głowie, co tak naprawdę odczuwa, bo no błagam was, na pewno nie jest tak opanowaną osobą na jaką wygląda. Jest moja siostrą,znam ją, jednak nie wiem o niej wszystkiego, po 18 latach dotarło do mnie,że moja własna siostra jest dla mnie największą zagadką, której nie potrafię rozgryźć. Może tak już jest.może to własnie najbliższa nam osoba, jest naszą największą zagadką, jednak chciałam i nadal chce wierzyć w to,że Ali się przede mną otworzy, tak jak ja to zrobiłam.
Zabrałam torebkę i poszłam do pracy. To było takie dziwne uczucie wymawiać to słowo. Teraz próbowałam żyć normalnie,po tym wszystkim co się wydarzyło.Praca w barze przy plaży w Los Angeles to całkiem przyjemna robota, musisz się jedynie uśmiechać, być miłym dla klientów i słuchać uważnie. Nic trudnego,więc weź się ogarnij Ty stara dupo i daj z siebie wszystko! Wzięłam głęboki oddech i z szerokim uśmiechem ruszyłam do pierwszego stolika. Było naprawdę gorąco, a jedynym minusem tej pracy był mój upierdliwy szef. 40 stopni na dworze,a ja nie mogę nawet mieć 5 minut przerwy no błagam was !
-Jamie! Jaaaaaaaaaaaaaaamie! Do cholery chodź tutaj!- ponownie usłyszałam wołanie tego dupka
-Już idę, Jerry.
-Idź od razu do stolika nr 5, ktoś do Ciebie.- Po tych słowach zainteresowana,poszłam do przydzielonego mi stolika.Wysoki chłopak z burzą blond włosów wyrósł po chwili przede mną.Max. Tylko co on tu robił.
-Wiesz gdzie ona jest?!- Chwycił mnie za ramie i prawie mnie opluł zadając to pytanie.
-O cześć Max! Ciebie też milo widzieć ! Jak mija dzień?- posłałam mu sarkastyczny uśmiech, nasilając się na jak najbardziej wredny ton. Nie wiedziałam  gdzie jest Ali, ale jeżeli on tego też nie wiedział, oznaczało to,że ona nie chciała żeby wiedział.
-Nie udawaj głupiej,Hanna. Wykaż się resztkami rozumu-wysyczał z pogardą. Dzisiaj był wyjątkowo wredny i cholernie mi się to nie podobało.Max był dziwny, Ali powiedziała mi co znalazła u niego w biurze, dlatego byłam do niego baaardzo uprzedzona.
-Oj Max, nie denerwuj się tak, słońce namieszało Ci chyba w głowie.- Moja złośliwość była coraz silniejsza i wiecie co? Byłam z tego naprawdę zadowolona.
- Gdzie ona jest?!- Złapał mnie tak mocno za nadgarstek że ledwo stłumiłam pisk.
-Nawet jakbym wiedziała,byłbyś ostatnią osobą której bym powiedziała.-Nachyliłam się do niego i wysyczałam moje ostatnie,skierowane do niego słowa.Byłam s siebie tak bardzo dumna, wyraz jego twarzy był bezcenny. Puścił moją rękę i wyszedł trzaskając drzwiami. Parę osób siedzących przy stolikach odwróciło się aby spojrzeć na wychodzącego Maxa, głównie były to dziewczyny. Przewróciłam oczami i poszłam znowu na zaplecze. Przy Maxsie udawałam twardą, ale teraz sama zaczynałam się martwić.Wysyłałam już do niej wcześniej wiadomości,ale jeszcze na żadną nie dostałam odpowiedzi.Zawsze można spróbować raz jeszcze, mówi moja podświadomość, a ja wysyłam smsa do Ali o treści 'Gdzie jesteś? Możemy się spotkać?'.Mam cichą nadzieję,że tym razem odpisze,jednak nie mam czasu czekać na odpowiedź, bo znowu szef mnie wołał. Praca tutaj była całkiem przyjemna. Cały dzień spędzasz na plaży w zwiewnym stroju i podajesz ludziom drinki lub inne zamówione przez nich rzeczy.Spędzasz tutaj większą część swojego dnia i czujesz jak wszystkie problemy znikają, rozmawiasz z ludźmi, uśmiechasz się i jeszcze Ci za to płacą. To jest cudowne. Dzisiaj pracowałam cały dzień, czasami przychodzę tylko na drugą zmianę, jednak odkąd moja siostra nie daje znaku życia, spędzam tu całe dnie. Wywiesiłam kartkę z napisem'Zamknięte' na drzwiach i zaczęłam sprzątać stoliki i robić wszystkie te rzeczy, które robi się po zakończeniu pracy.Sprawdziłam telefon i ku mojemu zaskoczeniu Ali odpisała, napisała że wszystko u niej w porządku i żebyśmy spotkały się na plaży o 20. Miałam jeszcze jakieś pół godziny więc spokojnie umyłam podłogę i miałam zamiar przeliczyć pieniądze w kasie.Gdy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, przeklęłam w myślach i odwróciłam się z zamiarem wyproszenia, spóźnionego klienta. Zamarłam, a moja szczeka swobodnie opadła na dół. To nie może być prawda.Kurwa to nie dzieje się na prawdę. Tak długo go nie widziałam. Byłam pewna ze to koniec, jednak teraz stał w drzwiach-Harry Styles we własnej osobie. Moje życie to totalne gówno.


Od Autorki:
Tak bardzo przepraszam, za wszystko. :( Rozdział krótki, bo podzieliłam go na dwie części. Pierwszą miałam już gotową ponad miesiąc temu, jednak drugą cały czas zmieniałam,aż w końcu postanowiłam udostępnić ją jako rozdział 8 :D Wiem,że to żadne wytłumaczenie,ale moja szkoła i te wszystkie zajęcia jakie mam poza nią zabierają ze mnie życie jak i tak bardzo dla mnie cenny czas, którego jak zawsze mi brakuje! ;x Ale spokojnie od 17 mam ferie więc nadrobię wszystko na blogu ! :D Jak wam minęły święta i Nowy rok ? :) No i oczywiście jak podoba Wam się nowy rozdział ? :3  Do następnego (Wpis pojawi się około niedzieli) xoxo.