sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 8

-Cześć Hanna- powiedział lekko zakłopotany.
-Czego chcesz,Harry?-pojawienie się go tutaj oznaczało duże kłopoty, a ja nie miałam siły się z nim kłócić. I tak by wygrał.
-Chcę..Musze..muszę Cie uratować- mówi już bardziej pewnym głosem niż przed chwilą. Unoszę lekko brwi, rozszerzając przy tym oczy. Szanowny Pan Styles,stoi tu przede mną po jakiś dziesięciu(albo i więcej) latach nieobecności w moim życiu( nie wliczając tej małej wizyty przed naszą ucieczka) i mówi,że chce mnie uratować?! Miałam w głowie przynajmniej 100 pytania, jednak najważniejsze z nich brzmiało : Przed czym? Z tego co pamiętam to ON i jego przyjaciel są dla nas zagrożeniem i przed nimi uciekamy, prawda? 
-Nie rozśmieszaj mnie Harry. Zjawiasz się tu tak z dupy i mówisz,że "musisz mnie uratować", zgrywasz księcia z bajki? Przed czym chcesz mnie ratować ? Przed samym sobą?!-ostatnie zdanie prawie wykrzykuje z siebie. Jego twarz kamienieje, a ja widzę jak tylko zaciska szczękę. 
-Pomyśl przez chwilę. Czemu miałbym Cię ratować przed samym sobą? 
-Może dla tego,że dla niego pracujesz-mówię patrząc mu prosto w twarz.-Zdradziłeś nas Harry i nawet nie wiesz dla kogo- silę się na jak najbardziej pogardliwy ton głosu jaki tylko potrafię. Łzy cisną mi się do oczu,ale z trudem je powstrzymuje.Nie pokaże mu jak słabą osobą jestem. On tylko czeka na ten moment.
-To nie tak..Nie chciałem Cię skrzywdzić. Nie pracuje dla niego,znaczy..tak poniekąd pracuje, ale jest ktoś kogo boję się jeszcze bardziej niż jego..To on chcę,żebym Was..żebym Ciebie uratował.
-Jezu Harry, czy ty słyszysz co mówisz? Pracujesz dla dwóch gości na raz, z czego jeden chce nas zabić,a drugi uratować i na dodatek nie wiesz kim oni są ?! Masz problemy.Masz kurwa straszne problemy. Z psychiką Harry. Co oni zrobili Ci w tej Anglii? Zamknęli w psychiatryku ?!- krzyczę na niego z niedowierzaniem w głosie. To co mówił było niedorzeczne, nie mam pojęcia dlaczego w ogóle go słucham. Najpierw Max, teraz on. Czy ja jestem magnesem na idiotów ? Zaczynam chodzić w kółko i śmiać się sama do siebie. Wyglądam jak wariatka i też tak się czuje. Czuje się jak skończona idiotka i nie mam pojęcia co robić, nie jestem już tą samą Hanną, jaką byłam w Nowym Jorku. Teraz wszystko się zmieniło. Wszystko.

*Harry*
Cholera.
Wiedziałem,że jak jej to powiem, wyśmieje mnie,ale naprawdę muszę jej pomóc. Jest zdenerwowana, rozumiem, jest jej ciężko,ale mi też kurwa nie jest łatwo. Nie ma pojęcia co zdarzyło się w Anglii. Nie ma bladego pojęcia, więc niech kurwa nie zaczyna z tym tematem. Nie chciałem ich zostawić..jej zostawić,ale nie miałem wyjścia. Miałem tylko 7 lat.
-Hanna..-zaczynam spokojnie,ale nie daje mi skończyć.
-Zamknij się Harry. Po prostu się zamknij.Nie mam siły,ani najmniejszej ochoty wysłuchiwać kolejnych kłamstw. Jestem już tym zmęczona.- Patrzy na mnie, a ja nie mogę nic poradzić na to,że czuje się winny z powodu tego wszystkiego.
-Nie chce Cię okłamywać. Chce tylko,żebyś ze mną poszła. Tylko tyle. Opowiem Ci wszystko po drodze, ale to nie jest najlepsze miejsce.- mówię z nadzieją,że w końcu ustąpi.
-Jak mnie znalazłeś?- kurwa. Musiała zadać to pytanie.Musiała.
-Ja..ja wiem to od Dana.- gdy słyszy to imię nieruchomieje. Teraz nigdy stąd nie wyjdziemy.
-Co ?! Od niego ?! Skąd Ty go znasz ?!-podnosi głos,a mi powoli puszczają nerwy.
-Nie znam. Słyszałem jak rozmawiał przez telefon-kłamie. Nie mogę jej powiedzieć skąd znam tego dupka. Wystarczająco dużo się dzisiaj dowiedziała.
-Znowu to robisz! Znowu kłamiesz!-wrzeszczy. Mam tego powoli dosyć..
-Zamknij się w końcu ! Chce Ci kurwa pomóc czy tego chcesz czy nie-Wyrzucam to z siebie i od razu zaczynam tego żałować. Wlepia we mnie swój wzrok i mogę przysiąc,że gdyby wzrok zabijał leżałbym trupem. Kiedyś coś do niej czułem. Myślałem,że jak wrócę do Nowego Jorku wszystko się nam ułoży,jednak życie to nie bajka. Rzeczywistość jest o wiele gorsza i kurwa muszę się z tym pogodzić, tak samo jak ona. Zależy mi na tym by ten psychopata jej nie dopadł,ale bez jej współpracy nie dam rady jej ochronić.
-Myślę,że już skończyliśmy,Harry- mówi próbując wyminąć mnie w drzwiach.
-O nie. Nigdzie się beze mnie nie ruszasz.

*Ali*
Czekam na nią już 20 minut.
20 długich minut.
To są chyba jakieś żarty! Dobra, nie odpowiadałam na jej telefony i ją ignorowałam przez ostatnie tygodnie,ale miała ważny powód. Bardzo ważny powód. Razem z Tris zdobywałyśmy naprawdę ważne informacje. Z jednej strony to kosmiczne,że teraz bawię się w superszpiega, prowadzę życie o którym nie miałam pojęcia i jestem w tym serio do bani.Nie potrafię wtapiać się w tłum w każdym środowisku,ale Tris mówi,ze to normalne(na początku). Dziewczyna jest naprawdę świetna w tych wszystkich szpiegowskich sprawach, sprawia wrażenie, jakby siedziała w tym od lat. Może tak jest naprawdę. Szczerze mówiąc dokładnie tego nie wiem. Okej mieszkamy razem i razem pracujemy, o ile tak to można nazwać,jednak rzadko rozmawiamy o sprawach związanych z rodziną luz z przeszłością. Musimy żyć przyszłością, bo tak robią superszpiedzy,a przynajmniej tak mi się wydaje. Długo zastanawiałam się nad tym,czy powinnam się dzisiaj spotkać z Hanną. Nie chce jej narażać i w ogóle, poza tym może mnie źle zrozumieć. Jednak uznałam,że musi wiedzieć, czego dowiedziałam się o naszych 'cudownych' chłopakach. Nieźle się zdziwiłam kiedy okazało się,że Max i Dan to fałszywe postacie, a ich życie to totalna ściema. Nie ma żadnej firmy,dla której rzekomo pracuje Max, tak samo jak ani jego ani Dana nie ma zapisanych jako absolwentów szkół,które rzekomo skończyli. Najdziwniejsze w tym wszystkim okazało się jednak to, że nasi 'koledzy'mieli problemy z dragami i z gościem który sieje postrach każdego gangu. Nie dowiedziałyśmy się,kto to jest, bo wtedy inni zaczęli by się czegoś domyślać. Właśnie dlatego chciałam się z nią tutaj spotkać,ale ona po prostu mnie zlała. Skończyła pracę już dawno,więc powinna już tutaj być, a jednak nadal jej nie ma, a to jest naprawdę podejrzane. Kurwa,ona się nigdy nie spóźnia. Napisałam już do niej chyba z 20 SMS-ów,ale na żadnego nie odpowiedziała. A co jeśli Max ją porwał, albo Dan. Niee, to niemożliwe, zaczynam panikować,a to źle na mnie działa. Może musiała zostać trochę dłużej. Okej, wypadałoby pójść zobaczyć czy nadal jest w barze.
-..Jeśli się o tym dowie, pozabija nas- usłyszałam głosy i szybko schowałam się za ścianą. Drzwi do baru były lekko uchylone, ale stanęłam jak najbliżej rogu ściany,żebym mogła szybko uciec, tak na wszelki wypadek. Jestem naprawdę do dupy.
-Nie musimy mu o tym mówić- skądś znam ten głos jestem tego pewna. Czy to..Czy to Max ?!
-On i tak się kurwa dowie. Jak zawsze,stary- jeden z nich jest naprawdę wkurzony, ciekawa jestem kogo oni się tak boją. Jedno jest pewne, ten drugi ma na to wszystko bardziej wyjebane i jestem pewna w 80%, że jest to Max. Tylko co on tutaj robi i z kim tak rozmawia. Powinnam chyba dyskretnie zajrzeć do środka, tak zrobiłaby Tris. Chyba.
-Jeżeli dowie się że ją zgubiliśmy...- Urywa w połowie zdania, a ja już wiem dlaczego. Zauważyli mnie.Cholera jasna.Zaczynam szybko się cofać i uciekać, jednak słyszę jak za mną wołają. Kurwa.Po co ja tam w ogóle poszłam. Jak mnie dogonią, równie dobrze mogę pożegnać się z życiem. Biegnę przed siebie i nawet nie mam pojęcia dokąd i gdzie jestem. Chcę się znaleźć jak najdalej od nich. Wybiegam na prostą ulicę, oświetloną lampami i wypełnioną ulicznym gwarem. Nie zwalniam. Oglądam się za siebie i czuje jak na kogoś wpadam. Cholera. Jasna cholera. Odwracam się, do osoby która teraz, trzyma mnie w ramionach. Moje serce zaczyna bić szybciej i ledwo powstrzymuje krzyk. Głośno przełykam ślinę, gdy spoglądam chłopakowi prosto w oczy.
-Witaj, Ali.
"Cześć Jason" 


Od Autorki:
Hej Wam ! :) No i mamy-8 rozdział ! ;) Jak Wam się podoba ? Mała informacja: tekst napisany pochyloną czcionką, to myśli bohaterów i nie są one wypowiadane na głos! Czekam na Wasze komentarze :) xoxo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz