Nie było aż tak źle.
Dobra, było źle ale mogło być gorzej..
Nie kurwa nie mogło. Poszło mi fatalnie.Jak zwykle kurwa. Miałem tylko powiedzieć jej,że jest w niebezpieczeństwie, a ona miała po prostu ze mną pójść. To nie było trudne. Naprawdę. Ale zapomniałem, o tym,że mam do czynienia z Hanna która ma zawsze tysiąc pytań i problemów. Co ja sobie myślałem,że ze mną tak po prostu pójdzie ?! Ha! Idiota ze mnie.Teraz to już mi wszystko jedno. Powiedziałem jej stanowczo za dużo, wie już o tym drugim gościu, a miała tego nie wiedzieć. Pewnie jak juz będzie bezpieczna,będę musiał się z nim spotkać, a on ze mną skończy. Trudno pogodzić się z myślą,że w wieku 21 lat zakończę swoje życie, jednak wiem,że tak się stanie. Hanna nie odzywa się do mnie przez całą drogę, przegryzam nerwowo wargę. Dawno z nią nie rozwiałem. Bardzo dawno. Muszę przyznać,że tęsknie za jej śmiechem, za szaleństwem w jej oczach. Teraz widać tylko strach. Najgorsze jest to,ze to ja wywołuje ten strach. Nie chcę tego, chcę żeby mi zaufała,ale wiem,że nie może tego zrobić, a ja nie sprawię,żeby to się zmieniło. Część mnie nadal ją kocha. Kocha tą Hannę którą poznałem mają siedem lat i której obiecałem,że będę z nią na zawsze...Ta mała część mnie powoduje,ze wariuje, nie mogę przestać myśleć o tym, co by się wydarzyło gdybym nie wyjechał. Ta część mnie sprawia że chce ją przytulić i powiedzieć,że wszytko będzie dobrze, że się ułoży. Ta cholerna część mnie chce dać jej bezpieczeństwo, którego tak bardzo pragnie. Chcę ją pocałować. Kurwa tak bardzo chcę to zrobić,ale nie mogę. Bo jest ta druga cześć, znacznie większa od tej pierwszej. Ta która przypomina mi jakim okropnym człowiekiem jestem i byłem. Ta która sprawia,że za każdym razem pakuje się w jakieś gówno, narażając na niebezpieczeństwo siebie i moich bliskich. Przypomina mi,że przez moje pieprzone zachowanie straciłem matkę- jedyną osobę która mnie kochała,a ja przyczyniłem się do jej zabójstwa. To ja wystawiłem ją na niebezpieczeństwo i dlatego nigdy nie pozwolę sobie na bycie z Hanna. Dla jej cholernego dobra. Jestem zły. Naprawdę zły. Ona jest dla mnie za dobra i nie zasługuje na nią. Nie pozwolę sobie nawet myśleć,że może być inaczej.
-Dokąd jedziemy? - pyta, po 20 minutach jazdy. Nie patrzy na mnie, nadal wygląda przez okno.
-Do domu-odpowiadam niepewnie. Zaraz zacznie krzyczeć,zadawać pytania na które nie będę odpowiadał. Znienawidzi mnie jeszcze bardziej,a to jest mi na rękę.Patrzę na nią kontem oka, oczekując jakieś odpowiedzi, wybuch czegokolwiek, ale nic z tych rzeczy się nie dzieje. Zamiast tego, patrzy się na mnie i czeka. Czeka,za powiem coś więcej.
-Do mojego domu, tam gdzie będziesz bezpieczna. Naprawdę, wiem że mi nie wierzysz,ale Twój chłopak nie jest dobry Han. On jest zepsuty i zły, cholernie zły. Sam nie jestem lepszy,ale on podaje się za kogoś innego.-Nie wiem czemu to mówię. Wiem,że i tak mi nie uwierzy,że będzie go bronić za wszelką cenę,ale taka jest prawda. Ten cały Dan, kogoś mi przypomina, a to nie wróży nic dobrego.
-Okej..- mówi po chwili ciszy,a ja patrze na nią z szeroko otwartymi oczyma.
-Wierzę Ci. I Dan nie jest moim chłopakiem,kiedyś coś między nami było,ale szybko się skończyło. Nie jestem głupia, domyśliłam się,że coś z nim jest nie tak,ale nie wiedziałam co robić Harry.- spuszcza wzrok na swoje kolana, po czym kieruje go na mnie . Jej ton głosy, mówi o tym,jak bardzo jest załamana. Jest mi jej naprawdę szkoda...Ogarnij się Harry. Masz być oschły.
-Nie powiem Ci..
-Wiem- przerywa mi.- Ja po prostu jestem już tym zmęczona. Tym uciekanie, byciem cały czas czujną. Nikomu nie mogę zaufać. A to wszystko przez gościa który chce dopaść mnie i Ali. To chore,ale ze wszystkich osób, Ty jesteś jedyną której ufam. W dziwny sposób,ale ufam- mówi, otwieram usta,żeby coś powiedzieć,ale zaraz je zamykam. Nie spodziewałem się że to powie. To miłe. Chyba.
-Jesteśmy na miejscu-informuje ją,gdy zatrzymujemy się przed czarna willą.
*Ali*
To co się teraz stało jest dziwne.
Nie, to jest chore. 15 minut temu wpadłam na chłopak z którym teraz siedzę w obleśniej knajpie przy szklance coli, której nienawidzę. Wow, jak romantycznie. Gdyby takie coś zdarzyło się w Nowym Jorku, skakałabym ze szczęścia, ale w zaistniałych okolicznościach mam ochotę wylać mu tą zasraną cole na twarz. Przystojniak z biblioteki, okazał się być hm pomyślmy psychopatą? Barwo Ali, za wybór chłopaka.Jesteś w tym, naprawdę świetna.
-Więc co tu robisz?- pytam patrzą się na niego ze znudzeniem. Przez cały ten czas nie odezwaliśmy się ani słowem, a to jest wkurwiające.
-Dobrze wiesz co. Przecież dlatego uciekłaś.- kącik jego ust unosi się lekko w górę, a ja mam ochotę mu przywalić prostą w tą, cholernie przystojną twarz. Ugh, wszystko byłoby dużo prostsze,gdyby nie był taki przystojny.
- W takim układzie, czemu jeszcze żyję? - pytam i teraz to ja się bezczelnie uśmiecham.Mam cie cwaniaku.
- Jesteś zbyt interesująca,żeby zabić Cię od razu.
-Pierdol się. - Mowie i wstaje od stolika.Czuje jak chwyta mnie za nadgarstek. Jego uścisk jest silny,nie na tyle,żeby mnie bolał,ale też nie na tyle słaby żebym mogła mu się wyrwać. Piorunuje go wzrokiem i siadam z powrotem.
-Jestem tu, bo Harry znowu wpakował się w jakieś gówno i bez mojej pomocy nie da sobie rady. - Harry. To właśnie dlatego Hanna nie przyszła. I dlatego nie było jej w barze. Poszła z nim.
-Po co. Po co tu jest.- Nie wiem czy chce znać odpowiedź. Dzięki Tris i tak dużo się dowiedziałam i nie byłam pewna czy chce wiedzieć jeszcze więcej. Może chcę.
-Przed kim uciekałaś?-nie odpowiada na moje pytanie.Idiota
-Nie Twoja sprawa- warczę. Nie będzie mnie zbywać, udawaniem zainteresowanego moimi sprawami. To ja tu zadaje pytania.
-Przed Waszymi chłopakami? - śmieje się, a we mnie się gotuje.
-Nic nie wiesz, nic kurwa nie wiesz.
-Wiem więcej niż myślisz. Miałaś się spotkać z siostrą i powiedzieć jej co wiesz ale oni tam byli prawda?
-Skąd..skąd wiesz?- jąkam sir,ale Jason kontynuuje.
-Wiesz,ze są fałszywi. Ze to nie są ich prawdziwe dane osobowe. To chciałaś jej powiedzieć. Poszłaś tam, ostrzec ją,żeby na nich uważała, bo wiesz że są niebezpieczni. Masz część układanki, ale nie wiesz jak zdobyć resztę. Pomogę Ci- mówi, a ja otwieram szeroko oczy.
-Pomożesz?-pytam z niedowierzaniem- Chciałeś mnie zabić!- Prawie krzyczę,ale przypominam sobie gdzie jesteśmy.
-Nie chciałem. Miałem taki rozkaz,ale każdy się buntuje. Oni pracują dla tego samego gościa co ja kiedyś.,Ale oni są gorsi. Oni mają w tym interes i nie odpuszczą dopóki Was nie złapią.- Widzę,że mówi prawdę
-Nie możemy cały czas uciekać- mówię mu. Taka jest prawda. Nie jesteśmy tchórzami.
-I dlatego potrzebujesz mojej pomocy. Wiem więcej niż ktokolwiek inny.
-Co chcesz w zamian.?- pytam
-Nic.Chcę Wam pomóc i zniszczyć tego faceta.Gdzie mieszkasz?
-U przyjaciółki.- mówię. Znam Tris kilka tygodni,ale to szczegół.
-Możemy tam pójść? -pyta,a ja kiwam głową i po chwili wychodzimy z lokalu. Na dworze zrobiło sie już zimno, a ulice opustoszały. Tylko nieliczni przechadzali się chodnikiem, idąc do domu, lub po prostu do jakiegoś baru.Wiem jak dojść do domu w którym mieszka Tris, jest to jednak kawałek drogi stąd. Zwracam się do Jasona,ale on tylko się uśmiecha i idzie dalej. Nie chcę milczeć całą drogę,więc nawet nie wiem kiedy rzucam jakieś luźne pytanie i po chwili razem zaczynamy się śmiać. Rozmawiamy o wszystkim, o książkach, dawnych szkołach, filmach, o pogodzie, o rzeczach które są nieistotne,ale mimo to rozmowa nam się klei. Jest bardzo przystojny i wyższy ode mnie o jakieś dwie głowy, ale to nic dziwnego. Mam zaledwie 165 centymetrów. Wiatr niszczy jego ułożone,blond włosy. Ich długosz jest po prostu idealna. Ma na sobie zwykła bluzkę, która doskonale podkreśla jego umięśnione ciało. Zauważyłam,zę nie ma ani jednego tatuażu, co trochę mnie zdziwiło,ale nie pytałam go o to. Parę miesięcy temu nie odważyłabym się pogadać z chłopakiem,a co dopiero z tak przystojnym jak on. Teraz idziemy do mieszkania w którym aktualnie mieszkam,żeby ułożyć plan zniszczenia jakiegoś faceta,ale nie rozmawiamy o tym teraz. Po prostu cieszymy się chwilą. Ja się nią ciesze.Nawet nie wiem kiedy docieramy pod drzwi mieszkania,cały czas się śmieje i przez to nie mogę otworzyć drzwi. Gdy w końcu mi się udaje, wchodzimy do środka i idziemy od razu do salony, gdzie czeka na nas Tris, o której na śmierć zapomniałam.
-O Tris..! Przepraszam,zapomniałam do Ciebie zadzwonić..To jest..- chce jej powiedzieć kim jest mój towarzysz,ale przerywa mi wstając z kanapy.
-Jason.-kończy za mnie, a jej ton jest pełny jadu. Chwila skąd oni się znają?!
-Minęło wiele lat, prawda siostro-odpowiada z zaskoczeniem w głosie. Czekaj. Co, kurwa ?! Siostro?! Unoszę brwi z zaskoczenia. Zapowiada się ciekawie.
No tak, bo przecież było już tak dobrze...
Od Autorki:
Hej? Oto i jest, nowy rozdział pełny nowych zaskakujących informacji! :D Jak myślicie czy zajdzie coś pomiędzy Harrym i Hanna ? No bo w końcu razem mieszkają no nie ? :D I co myślicie o Jasonie i Tris ?! U mnie zaczynają się już ferie, więc będę pisać częściej,Nie mam pomysłu co mam jeszcze napisać więc, miłego weekendu i do następnego xoxo.
wow rozdział super <3
OdpowiedzUsuńWowowoow cudowny rozdział! Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
instant-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
Super *-* Zostałaś nominowana do Liebster Avards :D szczegóły: http://allyouneedsislove3.blogspot.com/2015/01/liebster-avards.html
OdpowiedzUsuń