czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

*Jason*

-Kurwa Harry, spóźniliśmy się !
-Ej wyluzuj to nie moja wina, były na to przygotowane. Miały plan kurwa..
-Zdajesz sobie sprawę, co to oznacza ? O nas zabije. Jestem za młody na śmierć..
-Stary daj spokój, przecież i tak je znajdziemy.
-Pierdol się- Boże dlaczego muszę pracować z tym debilem. Cały czas zastanawiam się jakim cudem, dostał to zlecenie. Od dawno było wszystko ustalone. Byliśmy przygotowani na każdy ich krok, wiedzieliśmy jak być zawsze o krok przed nimi. Nie było szans,na to,żeby poszło coś nie tak. A jednak.. 3 tygodnie temu przyleciałem do Nowego Jorku i powoli przygotowywałem się do realizowania zamierzonych wcześniej planów. I szło mi to idealnie, aż do przyjazdu tego głupka. Przyleciał tydzień po mnie i poinformował, że zostaje moim partnerem. NIGDY nie pracowałem z partnerem, zawsze sam, zawsze według tego samego schematu i oczywiście bez uczuć. Tym razem wszystko było zupełnie inaczej, dostałem partnera co wymagało ode mnie zmienienia schematu pracy,a na dodatek jakby tego było mało, dziewczyny okazały się przepiękne, zwłaszcza Ali. Cały czas siedziała w mojej głowie.. Masz ją znaleźć i zabić,nic więcej. Mówił mój rozum,ale serce...ono uważało całkowicie inaczej.
-E Jas-Z myślenia wyrwał mnie krzyk Harrego, zbliżającego się w moją stronę. Od razu zauważyłem, że nie ma biletów, co sprawiło, że cały zesztywniałem.
- Gdzie masz bilety ?!
-No właśnie...To był ostatni lot do LA, następny jest dopiero za 4 dni- Nasze szanse na znalezienie ich 40%, szanse na naszą szybką śmierć 20%, katowanie,aż sami strzelimy sobie w łeb 40%. Podliczając statystyki jesteśmy w czarnej dupie.

*Hanna*
Nasz lot nie trwał długo, jakoś około 2h, ale to tyle wystarczyło,żeby na dworze zrobił się półmrok. W normalnych okolicznościach cieszyłabym się jak głupia z tego wyjazdu, ale świadomość, że jest n jedynie ucieczką,próbą ocalenia życia, przytłaczała mój entuzjazm. Wysiadłyśmy z samolotu i od 10 minut stałyśmy na lotnisku zastanawiając się co dalej. Traciłyśmy przez to czas co oznaczało, że mogą szybciej nas znaleźć,ale to nie było najważniejsze. Musiałyśmy działać tak,aby nie zostawić po sobie żadnych śladów. Odpadało wynajęcie samochodu,nawet na fałszywe nazwisko,co oznaczało,że większość drogi przejdziemy na piechotę. Jazda miejskimi autobusami też nie była najbezpieczniejsza, tym bardziej,że oni byli na wszystko przygotowani i z tego czego można się domyślić ich szef,ani ni sami to nie amatorzy w tych sprawach. Największym naszym  problemem był jednak brak mieszkania. Dostałyśmy kasę, karty wszystko,ale nie mieszkanie.
-Hanna co robimy ? Gdzie mamy pokój,albo mieszkanie i czym się tam dostaniemy ?- Ali własnie wyrwała mnie z myśli, a własnie czy wspominałam, że zakwaterowanie się w hotelu nie jest najlepszym pomysłem ?
-Nie jesteśmy nigdzie zakwaterowane,ani nie mamy żadnego mieszkania, a samochód został w Nowym Jorku. Jesteśmy zgubione Ali, chyba nasz pierwsza noc w LA zostanie spędzona na ławce w parku.-Oczy mojej siostry rozszerzyły się do granic możliwości. Ups, chyba nie za bardzo podobała jej się ta perspektywa. Jeszcze chwile stałyśmy w milczeniu po czym Ali pociągnęła mnie za sobą w stronę wyjścia
-Co zrobisz ?
-Musimy znaleźć jakieś mieszkanie,zapytać się kogoś o radę. Cokolwiek !- Ali z impetem wyrzuciła ręce w górę. Co prawda mało spodobał mi się ten pomysł,ale nie miałyśmy żadnego innego. Poszłyśmy d wypożyczalni samochodów,co za paradoks.
-Cześć !_ krzyknęłam, wchodząc do pomieszczenia. Nie było ono duże,ani szczególnie urządzone. Na ścianach wisiały plakaty z samochodami, ogłoszenia informujące o zbliżających się wyścigach i kartki z napisami "TYLKO DZISIAJ 30% ZNIŻKI!". Podsumowując nic nadzwyczajnego, pod ścianą na wprost drzwi było duże biurko, na którym znajdował się laptop, sterta papierów i parę pudełek po zdrowym jedzeniu z KFC. Za biurkiem siedział młody chłopak, miał może 21 lat i muszę przyznać,że był naprawdę przystojny. Miał mocno zarysowaną szczękę, z tego co widziałam był też dobrze zbudowany,ale trudno było to określić ponieważ siedział. Miał nawet krótko ścięte włosy, co dodawał mu uroku. Przeszło mi przez myśl, żeby zacząć z nim flirtować,ale szybko ją od siebie odsunęłam.Między innymi dlatego,że własnie uciekam przed dwoma chłopakami którzy według jakiegoś proroctwa mają nas zabić czy jakoś tak,a przez to czuję się jakby moje życie zamieniło się w "Oszukać przeznaczenie" a ja dostałam w nim główną rolę. Tak to był wystarczająco dobry pomysł, żeby dać sobie spokój z chłopakiem. Gdy nas zauważył wyciągnął coś z szuflady, patrząc raz  na nas raz na to coś co miał w ręce, jakby próbował nas zidentyfikować.Po chwili jednak się to nas odezwał
-Twoje auto jest na zapleczu, niestety nie możemy oddać Ci jak na razie Twojego wozu, ponieważ musi przejść małą metamorfozę. Tymczasem dostajesz Seleen S7 Twin-Turbo. Uznaliśmy, że będzie to doskonały samochód dla Ciebie,rozpędza się do 420 km/h więc dobrze będzie się nim uciąć, kolor czerwony. Myślę, że nie będzie za bardzo rzucał się w oczu w LA. - Chłopak rzucił mi kluczyki i wrócił do gapienia się w laptopa. Stałam tak z otwartą buzią,dopóki nie odwrócił się z westchnięciem.
-Tak wiem kim jesteście. Wasz ojciec założył grupę tajnych agentów, gdy wyciekła informacja z waszym przeznaczeniem, każdy z nas przeszedł intensywne szkolenie i został rozesłany do najbardziej popularnych miejsc ma ziemi. Ja trafiłem na LA i nie narzekam. W aucie macie klucze do mieszkania, jedna z was mieszka ze mną zaś druga 3 przecznice dalej z Maxem. A teraz pozwól, że zajmę się swoją pracą.- Po tych słowach chłopak ponownie wrócił do gapienia się w komputer. Razem z Ali udałyśmy się na zaplecze, gdzie czekał nasz samochód.Faktycznie nie dało się go przegapić. Był piękny. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i żwawszym krokiem ruszyłam w stronę samochodu nie patrząc czy Ali idzie za mną czy też nie. Nasze życie diametralnie się zmieniło,ale czy na gorsze ? W tej chwili nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Musiałyśmy uciekać i walczyć o życie, z dala od domu, bez przyjaciół. Zostawić to co było za sobą i zacząć nowe życie w nowym miejscu,ale z drugiej strony nie było aż tak źle. Nowe samochody, ciekawsze życie, dostałyśmy czystą kartę, nowy początek. Każdy czasem potrzebuje takich zmian prawda ? Wsiadłyśmy do samochodu i chwile tak siedziałyśmy. Musiałam się z nim jakoś oswoić. Miał tyle wspaniałych rzeczy, tyle przycisków..Powinni załączyć instrukcję obsługi. Po chwili włożyłam kluczyki do stacyjki i byłam gotowa do jazdy.
-No to gdzie jedziemy ?- zapytała Ali patrząc raz na mnie, raz przed siebie. Kurwa nie mam pojęcia, nie podał żadnego adresu..nie powiedziałam tak, ale najwidoczniej Ali sama się domyśliła. Wydaje mi się,że nie zrobiło to na niej większego zdziwienia. I tak była już wystarczająco przerażona tą sytuacją, więc to było jedynie kolejnym brakiem jakiegokolwiek przygotowania z naszej strony. Zacisnęła usta w wąską linie i pokiwała głową, jakby jeszcze raz analizowała sytuację.
-To może spróbuj znaleźć tutaj nawigację- podsunęła w końcu. Lekko zirytowana.
-Okeey, powinna uruchamiać się którymś z tych przycisków, ale nie mam pojęcia jakim.-Przekręciłam kluczyki, żeby przygotować auto do startu. Nagle odpalił się mały ekran na środku samochodu, pokazujący trasę którą najprawdopodobniej mamy się udać. Uśmiechnęłam się do siostry zwycięsko i nacisnęłam pedał gazu. Wyskoczyłyśmy na ulice Los Angeles i z zawrotną prędkością pędziłyśmy tam gdzie wskazywała nawigacja. Po 20 minutach zostało nam jedyne 3 km od wyznaczonego miejsca i na nasze nieszczęście utknęłyśmy w dwa razy dłuższym korku.
-Gorzej niż w NY..
-Tsaa dużo osób wraca teraz do domu,albo kieruje się w stronę plaży. U nas nie było plaży więc dlatego było mniej tych wypakowanych po brzegi,spowalniających ruch aut!- Ali wybuchała śmiechem, tak samo jak ja. Teraz miałyśmy trochę więcej czasu, który powinnyśmy wykorzystać na ustalenie naszego planu działania.
-Więc mówiłaś, że masz plan. Jaki ?-Zapytałam siostry, a ta lekko odwróciła się w moją stronę.
-Raczej Ci się nie spodoba..W sumie to mam dwa pomysły. Jednym z nich jest szpiegowanie ich. W ten sposób dowiemy się czego dokładniej od nas chcą i na kogo prośbę działają. Jak już zdobędziemy te informację, będzie nam łatwiej wymyślić jak możemy ich się pozbyć. Druga opcja wymaga duże zaangażowania z naszej strony, a co za tym idzie wielkich poświęceń. Musiałybyśmy zdobyć ich zaufanie, najlepiej rozkochać ich w sobie. Następnie wspólnie zniszczylibyśmy człowieka, dla którego pracują, a później ich.- Ali miała poważną minę, a w głosie słyszałam zadowolenie z tego,że wpadła na takie pomysły. Znałam ją naprawdę długo i wiedziałam jak bardzo zdeterminowana była. Jednak pomysł zabicia ich wydawałam się nieco przesadny, a już na pewno jak ona o tym mówiła. Jednakże były to plany bardzo dobre, mające szanse na powodzenie.
-Hmm, by dwa pomysły są dobre, ale czy aby na pewno chcesz ich zabić ? Upozorowanie śmierci będzie naprawdę trudne i nie wiem czy same damy sobie z tym radę. Mogłybyśmy realizować oby dwa plany na raz, ale zanim to zrobimy musimy się naprawdę dobrze przygotować. To już nie jest zabawa Ali- Popatrzyłyśmy na siebie myśląc o tym w jaki sposób mamy to zrobić. Oby dwie wiedziałyśmy,że bez odpowiedniego przygotowania nic nie zdziałamy. W między czasie korek się już rozluźnił a ja dojechałam pod wyznaczone miejsce. Była to wysoka kamienica, ale zadbana z palmami na ogródku. Przed wejściem stał jakiś sportowy czarny samochód i srebrny garbusek.
-Max Fray, 19 lat, pracuje w dużej korporacji jako asystent prezesa.Singiel, agent śledczy- przeczytałam informację która wyświetliła się na małym ekranie.
-Okej, czyli ja będę z nim mieszkać-Powiedziała Ali. Szybko zerknęła na załączone zdjęcie
-Nie jest taki zły !- Krzyknęła wysiadając z samochodu.Zabrała swoją torbę i stanęła przed wejściem.
-Zadzwonię jak dojadę do siebie. Łap nowe dokumenty- Rzuciłam jej portfel i torebeczkę z rzeczami i odjechałam. No nawigacjo, zaprowadź mnie do nowego domu..

*Ali*
Złapałam rzucone przez siostrę rzeczy i pomachałam jej na pożegnanie. Rozejrzałam się raz jeszcze po okolicy,ale nic to nie dało. Gdyby tylko ją opuściła i to sama, za cholerę nie wiedziałabym gdzie mam iść,żeby znowu tu trafić. Odwróciłam się przodem do budynku, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. W torebce znalazłam klucze z numerem mieszkania i jedna do otwierania głównych drzwi budynku.Max mieszkał na 3 piętrze pod numerem 7.  Cała kamienica miała 5 pięter,ale nikt nie pofatygował się z założeniem tutaj windy. Ruszyłam więc po schodach mając nadzieję, że spale przynajmniej to co zjadłam w samolocie. Wystarczyła tylko jedna myśl o jedzeniu abym zrobiła się głodna. Cholera mam nadzieję, że będzie miał coś do jedzenia, bo naprawdę umieram z głodu. Weszłam na górę i stanęłam pod drzwiami mieszkania.W tym momencie ogarnął mnie przeogromny strach. Miałam mieszkać sama z chłopakiem którego praktycznie nie znałam.A co jeśli okaże się zboczeńcem,albo jak wyda mnie  za przyzwoitą sumę tym dwóm kretynom ? A co jeśli się w nim zakocham ? To całkowicie utrudniłoby realizacje naszego planu. A jak będzie chciał brać w nim udział ? To co mu wtedy powiem ? W mojej głowie pojawiało się 1000 pytań na sekundę, które sprawiały, że zamieszkanie z nim z sekundy na sekundę wydawało się coraz gorszę. Weź się w garść Ali, był szkolony przez Twojego ojca. Na pewno nie będzie taki zły. Moja podświadomość jak zwykle dała mi mocnego "kopniaka" za moje beznadziejne podejście. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przeogromny apartament który najprawdopodobniej zajmował dwa piętra. W przedpokoju znajdowały się czarne półki na buty i wieszaki,oraz lustrzana szafa, nie było tam drugich drzwi więc, od razu przeszłam do dalszej części mieszkania. Po lewej stronie znajdowała się osłonięta kawałkiem ściany kuchnia. Na początku przy samej ścianie znajdowała się ogromna czarna lodówka,a po jej prawej stronie ciągnął się długi blat z czarnymi szafkami. W prawym rogu znajdował się ekspres do kawy,a zaraz koło niego stał ogromny wazon z kwiatami. Na środku kuchni znajdował się bar z szklanym białym blatem na górze. Kuchnia była naprawdę niesamowita. Jej wygląd sprawił, że zapomniałam o jedzeniu i ruszyłam dalej zwiedzać to ogromne mieszkanie. Następny w kolejce był  salon. Szybko zwiedziłam cały dół i ruszyłam po schodach na górę, szukając sypialni. Było tam tyle pokoi. Wchodząc po schodach na górę, wychodziło się na ogromy korytarz który prowadził do pierwszego pokoju. Była to przecudowna sypialnia. Dużo różniła się od wcześniejszej części mieszkania. Dolna część była urządzona w chłodnych kolorach, jedynie w bieli i czerni, natomiast górna, również olśniewała swoim eleganckim i bardzo nowoczesnym wystrojem, jednak była urządzona w cieplejszej tonacji kolorów. Sypialnia nie była za duża w porównaniu do reszty apartamentu, jednak bardzo przyjemna. Przy ścianie stało wielkie ogromne łóżko z brązowymi ramami. Nad nim były oświetlone półki
wyrzeźbione w ścianie, a na nich ustawiono parę książek i ramkę ze zdjęciem. Naprzeciwko łózka znajdowały się kolejne półki i jakieś rzeźby, zaskakujący był brak telewizora czy komputera. Po lewej stronie było niewielki okno, zaś po prawej znajdowały się ogromne drzwi. Ruszyłam w ich stronę,a moim oczom ukazał się drugi, tak samo duży pokój tyle że cały był zapełniony ciuchami, a na dodatek były to damskie ciuchy ! Zrobiłam zdjęcie reszty pokoi i szybko wysłałam siostrze. Napisałam jedynie "Moje małe królestwo" i ruszyłam do garderoby. Zdjęłam z siebie ciuchy, których nie zmieniałam już od dwóch dni. Stałam przed ogromnym lustrem w czarnej skąpej bieliźnie, podkreślającej kobiece wdzięki. Nie miałam ochoty zakładać jakichkolwiek ubrań,a zakładając, że chłopaka nie było w domu udałam się do kuchni nie zakładając na siebie nawet szlafroka. Mój głód ponownie dał o sobie znak, więc ruszyłam w poszukiwaniu jedzenia. Wchodząc do kuchni nacisnęłam na ekspres, żeby zrobił mi kawę, a sama otworzyłam wielką lodówkę. Było w niej wszystko, dosłownie wszystko. Wyciągnęłam jakieś warzywa, ale szybko je schowałam gdy zobaczyłam ogromny słoik nutelli. Obok niego była sterta naleśników, wzięłam sobie paręz nich posmarowałam czekoladą i podeszłam po swoją kawę.
-Zawsze marzyłem o skąpo ubranej dziewczynie w mojej kuchni, jednak nie sądziłem że spełni się ono tak szybko- Zamarłam słysząc za sobą męski głos.Odwróciłam się głośno przełykając ślinę i spojrzałam na chłopaka opierającego się o ścianę. Cholera, jak mogłam go nie usłyszeć. Krzyczałam na siebie w myślach. Musiałam przyznać, że Max był naprawdę przystojny. Jego blond włosy lekko zawinęły się na końcu,a on sam ubrany był  w spodnie i czarna, trochę rozpiętą koszule.Boży wyglądał tak seksownie,że miałam ochotę wskoczyć z nim do łózka. Patrzył się na mnie z figlarnym uśmiechem na ustach, co sprawiało,że stawałam się coraz bardziej czerwona. Zażenowana swoim ubiorem i zaistniałą sytuacją spuściłam głowę w dół.
-Jestem Ali- bąknęłam, nie patrząc na niego.
-Wiem kim jesteś. Czekałem na Ciebie-odpowiedział i dopiero po tych słowach podniosłam głowę.


Od Autorki:

Cześć kochani ! Jak tam u Was ? Jak mijają wakacje? :D U mnie pogoda się zepsuła,ale nie narzekam :D Co sądzicie o rozdziale ? Dużo w nim było opisywania miejsc itd, ale musiałam przybliżyć wam jakoś wygląd sytuacji :D Jak myślicie co Max wie o Ali i skąd wiedział, że to akurat ona będzie w jego mieszkaniu ? Mam nadzieję, że rozdział się podobał i bardzo proszę o zostawienie komentarzy :* Jeżeli macie tt podawaj nazwy ! <3 Do następnego ! <3 

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 2

*Hanna*
Gdy zginął nasz tato miałam zaledwie 5 lat a Ali jedyne 4. Nie miałyśmy okazji spędzić z nim za dużo czasu, ale kochałyśmy go bardzo mocno i niezmiernie dotknęła nas jego strata.Ali nie pamięta wszystkiego, ale ja tak. Pamiętam jak pewnego wieczora kłócił się z mamą i byłam pewna że chodziło o nas. Jak się później okazało nie myliłam się. Tato mówi coś o naszym przeznaczeniu, tłumaczył mamie na czym ono polega i że prędzej czy później nas dopadnie, a my musimy być na to gotowe. Chciał zacząć jakieś szkolenie, ale mama cały czas kręciła przecząco głową i powtarzała, że jesteśmy za młode. Niestety nie było mi dane usłyszeć dalszego ciągu rozmowy, ponieważ przybiegł Harry. Był synem naszej opiekunki i często przychodził razem z nią. Zawsze się wtedy bawiliśmy, najczęściej w chowanego, albo berka. Czasami zdarzało się, że rysowaliśmy siebie nawzajem. Harry jako, wtedy 7 letni chłopiec, miał najlepsze i najstaranniejsze rysunki. Do dziś pamiętam jego ostatnią wizytę u nas. Bawiliśmy się wtedy w chowanego, Ali miała nas znaleźć więc pobiegliśmy razem się schować. Gdy kucnęliśmy zaczęłam się głośno śmiać,(do dziś nie wiem z jakiego powodu) wtedy Harry uklęknął i mnie pocałował. Był to oczywiście krótki buziak,ale dla 5 latki to było naprawdę coś wielkiego. Od tamtej pory go nie widziałam i sama nie wiem czemu, miałam ogromny żal za to, że mnie opuścił. Parę lat temu moja mama zabrała mnie nad jezioro, bo musiała ze mną porozmawiać. Właśnie wtedy powiedziała mi o proroctwie. Opowiedziała mi o wszystkim. Widać było, że sama do końca nie wierzy w swoje słowa i nie wie dokładnie wszystkiego. Powiedziała mi wtedy, że gdy przyjdzie ten moment w którym proroctwo zacznie działać, razem z Ali mamy się spakować i uciec jak najdalej możemy. Nigdy tego nie rozumiałam i nie rozumiem do tej pory. Jedyne co pamiętam naprawdę dobrze to wizję w której zobaczyłam tego chłopaka i to że jedną z rzeczy o których mówiło proroctwo była śmierć moja, albo Ali w zabójczej grze. Nic z tego nie zrozumiałam, ale gdy zobaczyłam tego chłopaka, a później zostawiony przez niego liścik wiedziałam, że właśnie nadszedł ten moment. Od 20 minut nie mogłam pozbierać myśli, a jedyne co robiłam to biegałam po pokoju w tę i z powrotem. Ali zaczęła płakać i nie wiedziała co ma robić. Normalnie bym ją przytuliła, ale sama wpadłam w panikę. Wiedziałam, że ten czas kiedyś nadejdzie,przynajmniej część mnie wiedziała, ta druga wolała wierzyć,że to zwykła bzdura, ale nie byłam na niego gotowa. W końcu znalazłam tą zasraną kopertę. Jej zawartość miała pomóc nam w opuszczeniu miasta. Po części odetchnęłam z ulgą,albowiem teraz już byłam pewna, że mamy zapewnione środki na realizację naszej ucieczki. Usiadłam na łóżku obok Ali i mocno ją przytuliłam. Biedna nie mogła się uspokoić. Siedziałyśmy tak jakiś czas, dopóki się nie uspokoiła
 - Co teraz zrobimy ?- zapytała pełna nadziei w głosie, że mam na to wszystko jakiś pomysł.
-Eh..Pojedziemy na wakacje- wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, odwróciłam się i puściłam do niej oczko, żeby zobaczyła że ja się nie denerwuje i nie musi się bać. Było to oczywiście kłamstwo, ale nie mogłam jej pokazać, że jestem tym wszystkim strasznie zdenerwowana. Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam na dół pozbierać myśli i napisać mamie list. Z niewiadomych powodów nie odbierała, a ja wiedziałam, że nie zostaniemy do jej powrotu. Nie zapakowałam dużo rzeczy jedyne te najpotrzebniejsze i Ali kazałam zrobić to samo. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem o 19 będziemy już poza domem. Usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam pisać informację dla mamy. Gdy zabrała mnie nad jezioro ustaliłyśmy, co mam napisać na wypadek jakbyśmy musiały uciekać, a jej by nie było. Napisałam,że jedziemy na małe wakacje, lecz ich czas jest nieokreślony. Przypięłam kartkę na lodówkę i właśnie miałam iść po siostrę kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Wkurzyłam się niesamowicie, ponieważ strasznie nam się śpieszyło,a zakładając że za drzwiami znajdował się Sam, nasze szanse na szybką ucieczkę zmalały o jakieś 50%. Poirytowana podeszłam do drzwi, szykując w głowie tekst którym będę mogła go spławić. Otworzyłam drzi i szykowałam się domówienia
-Słuchaj mamy jeszcze nie ma więc jak coś przyjdź później
-Cześć Hanna. Sporo czasu prawda ?
Moje serce zaczęło bić szybciej, nie ono przestało bić. Buzia otworzyła mi się na oścież, a czy wytrzeszczyły do granic możliwość. Moim oczom ukazał się nikt inny jak Harry Styles. Ostatnia osoba której bym się spodziewała.

*Ali*

Moje przerażenie, albo trochę zmalało, albo ja do niego przywykłam. Żadna opcja nie wydawała mi się możliwa, więc jak najszybciej przestałam zawracać sobie tym głowę. Gdy Hanna wyszła chwile siedziałam na łóżku, po czym wstałam i poszłam do swojego pokoju. Stosując się do instrukcji siostry spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wyczyściłam pamięć swojego laptopa, Ipoda, zablokowałam facebooka,twitter i instagrama. Krótko mówiąc zniknęłam ze świata wirtualnego. Siedziałam tak jeszcze chwilę, słyszałam jak ktoś dzwonił do drzwi,ale nie miałam ochoty zerkać kto, zaszczycił nas swoją obecnością. Zgadywałam, że był to zapewne Sam i chciał spotkać się z mamą i właśnie dlatego nie chciałam tam schodzić. Nie chciałam po prostu go oglądać. Wstałam i podeszłam do komody na której stało pełno ramek ze zdjęciami. Na większości z nich byłam ja z Hanna. Miałam ich mnóstwo ! Pomyślałam, że wezmę jakieś na drogę, czułabym się lepiej mając je przy sobie. Wzięłam do ręki trzy ramki i wyciągnęłam z nich moje ulubione zdjęcia z siostrą. Rozłożyłam je i raz jeszcze dokładnie im się przyjrzałam. Pierwsze z nich przedstawiało mnie i Hannę podczas przyjacielskiej wyprawy w góry. Siedziałyśmy przytulone do siebie i w kurtach, ponieważ lało wtedy jak z cebry i pod przymusem zatrzymaliśmy się w najbliższym lokalu. Na następnym miałyśmy mocny makijaż i może trochę prowokacyjne miny,ale to zdjęcie przywoływało moje najlepsze wakacje kiedy to razem z Hanna udałyśmy się do LA.Jednak ostatnie było moim ulubionym. Stałyśmy przytulone do siebie z wielkimi, promiennymi uśmiechami na twarzy. Było to prawię 2 lata temy gdy kończyłam pierwszą klasę liceum. 
Zdjęcie 3


Zdjęcie 2 




Spakowałam zdjęcia do torby i przed wyjściem raz jeszcze spojrzałam na swój pokój. Był inny, już nie mój. Nie czułam się w nim bezpiecznie, a teraz kiedy zabrałam te parę najważniejszych rzeczy widziałam, nie było w nim nic wartościowego. Spojrzałam raz jeszcze na komodę, gdzie stały zdjęcia. Koniuszkiem palca pogłaskałam ramkę ze zdjęciem taty i wyszłam z pokoju. Dochodziła 18, więc jeśli mamy uciekać. Najlepiej zrobić to teraz. Zeszłam na dół i od razu weszłam do salonu w którym siedziała moja siostra i najwidoczniej nie była sama. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia odwrócili się w moją stronę, a ja nie wierzyłam własnym oczom. Na naszej kanapie siedziała Harry. Ten mały Harry, którego pamiętałam w dzieciństwie. Tylko,że teraz był nieziemsko przystojny i dobre 10 cm wyższy ode mnie. Miał na sobie czarny, przylegający do idealnie wyrzeźbionego ciała T-shirt i czarne spodnie z lekko wiszącym krokiem. Na to zarzucił koszulę w czerwono-czarną kratę która sprawiała, że jego stylizacja wyglądała zwyczajnie,lecz nie nudno. Niezmienne pozostały jego duże zielone oczy i burza loków na głowie Harrego. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko ukazując słodkie dołeczki.Normalnie bym wymiękła,ale znałam go od małego. Może nie był to jakiś długi okres czasu,ale wystarczył do wyrobienia sobie o nim opinii. W dzieciństw cała nasza 3 była nierozłączna. Przyjaźniliśmy się i przysięgaliśmy na mały paluszek, że nic ani nikt tego nie zmieni. Mieliśmy być nierozłączani na zawsze. Parę dni później wyjechał i już nigdy go nie widziałam,aż do dzisiaj...
Odwzajemniłam jego uśmiech i spojrzałam pytająco na siostrę, ale najwidoczniej ta była równie mocno zaskoczona jak i ja.
-No więc cześć Harry co tam u Ciebie ?- Serio Ali ? Nie widziałaś się z gościem przez 14 lat i stać Cię tylko na takie coś ? Jesteś żałosna. Skarciłam samą siebie w myślach. Harry spojrzał na torbę, którą miałam przewieszoną przez ramię, a później na plecak stojący obok Hanny.
-Oj chyba Wam przeszkodziłem. Wybieracie się dokądś?- wymieniłyśmy z siostrą spojrzenia, żadna z nas nie wiedziała co ma o tym myśleć, a nagły przyjazd i odwiedziny Harrego sprawiły, że stałyśmy się bardziej podejrzliwe.
-Tak. Jedziemy na małe wakacje.Własnie skończyłyśmy szkołę i chcemy jechać się zrelaksować. Za parę minut mamy samolot a więc wybacz.-  Odpowiedziała Hanna pewnym siebie głosem. Wstała i biorąc plecak ruszyła do wyjścia. Od razu za nią wstał Harry, najwidoczniej zniesmaczony jej zachowaniem, mijając ją w drzwiach chwycił ją za ramię i przyciągnął do siebie.
-Ja nie zapominam kochanie. Tak samo jak on. Pamiętaj o tym- po tych słowach uśmiechnął się nonszalancko i wyszedł. Hanna odprowadziła go wzrokiem pełnym nienawiści i chęci zabicia go. Poczekałyśmy aż odejdzie i same opuściłyśmy dom udając się w nieznane mi miejsce. Okej, zaczynam się bać, ale Hanna przecież ma plan, prawda ? Nadzieja matką głupich, znowu skarciła mnie moja podświadomość

. Mam jedynie nadzieję,że wyjdziemy z tego..żywe.

*Hanna*

Byłam wściekła i to na maksa ! Co on sobie do jasnej cholery wyobraża ?! Arogancki dupek ! Ale on coś wie i własnie to nie dawało mi przez cały czas spokoju. W kopercie którą mama przekazała mi nad jeziorem były bilety samolotowe na czas nieokreślony jak i dowolny lot było ich 10 tak samo z biletami na pociąg czy prom. W kopercie dodatkowo dostałyśmy 10 tys. złotych i jedną kartę kredytową. Czyli rodzice musieli pomyśleć już o tym dużo wcześniej. Ali siedziała obok mnie i patrzyła się w widok za oknem. Jechałyśmy jakieś 10 minut,a ja nadal nie wiedziałam czy lepiej będzie jeżeli udamy się na lotnisko czy na pociąg.
-Ali ? Mam pytanie..
-O co chodzi ?- odpowiedziała moja siostra, a ja biorąc głęboki wdech zadałam kolejne pytanie
-Uważasz że lepiej udać się na lotnisko, czy pojechać pociągiem ?- zauważyłam przerażenie, zmieszane ze zdziwieniem w oczach siostry.Była przekonana,że mam wszystko zaplanowane,a tu taka niespodzianka.
-Jedź na lotnisko. Szybciej się stąd wydostaniemy.- powiedziała w końcu i wróciła do gapienia się przez okno. No więc jedziemy na najbliższe lotnisko. Puściłam radio i w tym samym momencie nasze auto wypełniły słowa piosenki 'I will never let you downy'. Radosna, lekka piosenka, niosąca taki przekaz. Jedna z moich ulubionych. Uśmiechnęłam się pod nosem i najwidoczniej Ali to zauważyła, bo zaczęła cicho podśpiewywać słowa piosenki.Miała piękny głos i każdy uwielbiał jej słuchać. Gdy tylko zaczynała śpiewać ludzie słuchali jej z takim podziwem, wpatrywali się w nią i słuchali jakby właśnie poddawała ich hipnozie. Rozluźniłam się   i przyłączyłam do siostry. Pomyślałam sobie, że wszystko się jakoś ułoży, wyjedziemy, a oni nas nie znajdą.Wierzyłam w to, a przynajmniej chciałam w to wierzyć. Jedna część mnie wiedziała, że odnalezieniem nas nie będzie sprawiało im większego problemu. Ewentualnie zajmie im to trochę więcej czasu,ale w końcu nas znajdą, a wtedy znowu będziemy musiały uciekać i tak będzie w kółko. Będziemy prowadziły życie na walizkach i spały po hotelach. Nigdzie nie będziemy mogły za długo zostać, bo będziemy narażać się w ten sposób na niebezpieczeństwo. Nienawidziłam tej części mnie odpowiedzialnej za racjonalne myślenie,ale w większości przypadkach to własnie ta część miała rację. Spojrzałam we wsteczne lusterko. Cały czas za nami jechał ten sam czarny samochód. Audi Q7. Zachowywało bezpieczną odległość, ale obserwowałam ich od dłuższej chwili, więc domyśliłam się że ktoś nas śledzi.
-Mamy towarzystwo- powiedziałam do Ali, która momentalnie spoważniała i spojrzała w lusterko.
-Musimy się ich pozbyć-odpowiedziała, a ja z uśmiechem na ustach wcisnęłam gaz do dechy. Może i byłam blondynką,ale znałam się co nie co na samochodach i wiedziałam, że taka kobyła jak Q7 nie dogoni za szybko mojego cudeńka. Mój Koenigsegg CCR jest tak szybki,, że żadne auta nie jest w stanie go dogonić. Przyspieszając wgniotłam Ali w siedzenie i jeszcze raz spojrzałam w tylne lusterko. Zostawiliśmy audi daleko w tyle, ale nie na długo. Skręciłam szybko w ulice, której adres zapisany był na kopercie i zgodnie z instrukcją w niej zamieszczoną zostawiłam kluczki w stacyjce. Razem z Ali wybiegłyśmy z auta jak poparzone i rzuciłyśmy się w stronę lotniska. Raz jeszcze obejrzałam się za siebie i nie zobaczyłam nikogo podejrzanego, ani żadnego audi. Według moich obliczeń miałyśmy około 20 minut przewagi, a zważając na to, że znajdowałyśmy się w Nowym Jorku, nie było to dużo czasu. Wbiegłyśmy na lotnisko udając się do kas najszybciej jak mogłyśmy sprawdziłyśmy najbliższe loty i...
-Lecimy do LA złotko- krzyknęłam do Ali, a ta posłała mi ten figlarny uśmieszek.
Ponieważ miałyśmy już bilety, przeszłyśmy do kontroli, która odbyła się niewiarygodnie szybko i biegiem ruszyłyśmy do Pani sprawdzającej bilety. Podałam jej nasze wyjątkowe dwa bilety a ta przepuściła nas dalej. Okazało się,że wszystkie bilety jakie dostałyśmy były zarezerwowane w pierwszej klasie więc nie było na co narzekać. Wchodząc do samolotu, raz jeszcze odwróciłam się i upewniłam że nikogo z naszych "przyjaciół" tam nie ma. W ostatniej chwili zauważyłam, jak jakieś auto z zawrotną prędkością wjeżdża na parking i wysiadają  z niego Jason wraz z Harry. Podejrzewałam,że on może coś wiedzieć, ale w życiu bym nie pomyślała, że pracuje z Jasonem ! Całe szczęście siedziałyśmy już w samolocie, który był gotowy do startu. Parę minut później byliśmy już w powietrzu. Stewardesy pytały się pasażerów czy życzą sobie coś do jedzenia lub picia. Ja poprosiłam wodę i cisto czekoladowe, tak samo jak Ali.
-Hanna? Mogę Cię o coś zapyta?
-Już to robisz, głuptasie- zaśmiałam się cicho
-Tak..wiem. Chodzi o to, że..Teraz musimy uciekać prawda ? Westchnęłam ciężko i kiwnęłam twierdząco głową,pozwalając jej kontynuować.
-I nie będziemy mogły wrócić w najbliższym czasie do domu,ani kontaktować się z innymi. Nawet z mama tak ?- Znowu kiwnęłam głową
-Jak dług tak będzie ? No wiesz chodzi mi o to...kiedy znowu wszystko wróci do normy?-Jej oczy były pełne smutku,a w głosie była nutka płaczu. Popatrzyłam się na nią i posłałam pocieszający uśmiech.
-Nie wróci.Teraz już zawsze będziemy tak żyć. W strachu i ciągłej ucieczce.
-Niekoniecznie- uśmiechała się do mnie zadziornie,a ja już wiedziałam, że Ali ma jakiś plan.


Od Autorki:
Witajcie, kochani. Może nie ma was jak na chwilę obecna zbyt wiele, ale myślę, że z upływem czasu będzie Was przybywać ;) Miałam poczekać z tym rozdziałem do czwartku,ale ponieważ tak strasznie zaniedbałam bloga postanowiłam go wstawić szybciej. I co wy na to ? :D 

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 1

*Ali*
Kocham takie beztroskie poranki. Tylko ja, dobra książka i ulubiona kawa, po prostu coś idealnego. Siedziałam na sofie w salonie i czekałam aż Hanna wyjdzie z łazienki. Kochałam ją,ale czasami miałam ochotę ją zabić. Do jasnej cholery ile można brać prysznic ?! Co soboty chodziłyśmy razem na zakupy,odreagować ciężki tydzień w szkole. Najczęściej włóczyłyśmy się po sklepach nic nie kupując tylko oglądając nowe kolekcje. Najdziwniejsze jest to, że zawsze zajmowało nam to parę godzin! Dzisiaj była sobota i miałyśmy powtórzyć nasz rutynowy schemat,ale ona siedziała już od 1 h w łazience !
-Hanna wyłaź już !
-No już, idę, wyluzuj Ali, mamy sobotę !
-Kiedy idziemy do galerii ?- Byłam już gotowa do wyjścia od jakiś 15 min, co najwyraźniej zdziwiło moją siostrę która stała przede mną owinięta w ręcznik.
-Daj mi jeszcze 15 minut okej ? Obiecuję, że zaraz będę gotowa !
-Okej.. Tylko się pośpiesz !- tego już chyba nie słyszała, bo pobiegła na górę, jakby coś się paliło. Normalnie, nasza mama jest w pracy, albo spotyka się z tym nowym kolesiem, Samem. Nie żebym coś do niego miała, wydaje się miły i wgl, ale nie mogę sobie wyobrazić tego, że miałabym go widzieć codziennie u nas w domu. Byłaby to kolejna osobą z którą trzeba by było dzielić łazienkę, robić dodatkową kawę i śniadanie. Musiałabym rozmawiać z nim o szkole, o relacjach z siostrą, mamą a w najgorszym wypadku o chłopakach.. Zastąpiłby naszego tatę, a tego na pewno bym nie chciała. Może nie było go z nami za długo, ale nikt innym nie miał prawa zająć jego miejsc, tak po prostu. Minęło już parę dobrych lat od śmierci naszego ojca i chociaż, nigdy się do tego nie przyznawałyśmy, bardzo nam go brakowało.
Hanna zbiegła ze schodów przeskakując 3 ostatnie stopnie. Jak zwykle była pięknie ubrana, no ale cóż, to w końcu moja siostra
-Jestem gotowa ! To co idziemy wyrywać jakiś chłopaków ? Uśmiechnęła się do mnie udając słodką, niewinną dziewczynkę. Ha! Zawsze to robiła
-Hahaha Hanna i tak to się nie uda-Zawsze potrafiła mnie rozbawić i to tym samym pytaniem..

***
Chodziłyśmy już po sklepach co najmniej 3 h i NIC po prostu ZERO. Żadnych ciekawych ubrań, żadnych budek fotograficznych, nawet nie było tu Starbucksa ! A co zmartwiło moją siostrę najbardziej.. Żadnego przystojnego chłopaka.. Po prostu DNO. Nie pamiętam kiedy ostatnio Hanna była tak rozczarowana galerią handlową. W tą sobotę postanowiłyśmy pójść do nowo otwartej galerii, znajdującej się trochę przed centrum miasta. Co sobotę chodziłyśmy do innej, najczęściej były to te w samym centrum. Uwielbiałyśmy tam przebywać. Tłumy ludzi, ogromne wieżowce, szum ulicznego gwaru, miłe muzyczki w galeriach z niesamowitymi sklepami i na każdym kroku trafiało się na znakomite kawiarenki z pysznymi ciastami i kawą. Było to totalne przeciwieństwo naszej okolicy. Mimo, że mieszkałyśmy w Nowym Jorku przedmieścia straaasznie różniły się od innej części miasta. Mieszkałyśmy w tej ułożonej, cichej dzielnicy w której nigdy nic się nie działo a każdy, każdego znał. No cóż, taką mamy okolicę. Może to i nawet dobrze, bo czujemy się tam bardzo bezpieczne, ponieważ do najgroźniejszej dzielnicy w mieście miałyśmy jakieś 3 h drogi.
-Ej Ali, idziemy do biblioteki ?- Najwidoczniej Hanna musiała być naprawdę zdesperowana, skoro chciała iść do biblioteki. Było to ostatnie miejsce do którego moja siostra chciała by zajrzeć. Nienawidziła książek, ale o dziwo była naprawdę bardzo inteligentna.
-Hanna, naprawdę chcesz tam iść ? Przecież Ty nigdy nie chodzisz do biblioteki. Nie cierpisz tego miejsca ! Może po prostu wracajmy do domu ?
-Nie ma mowy ! Jest dopiero 14, nie wrócę do domu akurat wtedy kiedy tutaj zaczyna się coś dziać. Chodźmy do biblioteki, posiedzimy tam z godzinę, może dwie i wyjdziemy jak miasto obudzi się do życia, uwierz mi o wiele bardziej wolę siedzenia tam, niż w domu.
Nie miałam dużo do gadania, ponieważ Hanna ruszyła żwawym krokiem w stronę biblioteki. Pobiegłam za nią, nie chciałam znowu zostawać w tyle i być tą nudniejszą z nas. Wnętrze biblioteki było szaro-białe z ciemnymi regałami, jak na biblioteki przystało było tam strasznie nudno i cicho.. Było tam zaledwie parę osób, zakładam, że studentów, którzy potrzebowali ciszy i spokoju do nauki przed ważnymi egzaminami. Na czerwonych kanapach siedziała starsza pani, która przyszła sobie pospać, a przynajmniej tak to wyglądało. Podsumowując, było tam strasznie nudno i cały czas miałam nadzieję, że Hanna przejrzy na oczy i w końcu stąd wyjdziemy. HANNA WYCHODZIMY, TERAZ ! Cóż chyba nie usłyszała moich myśli, bo ruszyła dalej między regały. Nagle moje serce zaczęło bić mocniej, żołądek mi się skurczył i czułam jak cała drżę. Moim oczom ukazał się wysoki, wysportowany blondyn z pięknym uśmiechem. Był tak zapatrzony w książki, że nie zauważył jak pożerałam go wzrokiem. Mój boże, ideał.
-Psst, Hanna chodź tu !- przywołam siostrę gestem ręki, i wciągnęłam za regał
-Co do cholery Ali zwario...- nie dokończyła, bo zobaczyła to samo co ja, chodzącego Boga, ideał każdej dziewczyny, nieziemskie ciacho i nie wiadomo jakich jeszcze użyć słów do opisania jego zajebistości. Hanna dyskretnie wyjrzała przez luke w regale, aby jeszcze raz sprawdzić czy chłopak rzeczywiście jest przystojny. Po chwili moja siostra szybkim krokiem ruszyła w kierunku chłopaka, nie zastanawiając się co dokładnie chce mu powiedzieć. No bo co można powiedzieć chodzącemu Bogowi ? "Część jestem Hanna i razem z siostrą rozbieramy Cię wzrokiem". To mogłoby go trochę przerazić, albo uznałby nas za totalne świruski, którymi w pewnym stopniu jesteśmy. Mniejsza z tym. Moja starsza siostra, dumnym krokiem zmierzała w stronę chłopaka, którego JA pierwsza zauważyłam i MI się podobał. A co z tym robiłam ? Nic. Nie robiłam nic,żeby ją powstrzymać. Jedynie pobiegłam za nią jak wierny piesek.

-Hej przystojniaku ! Moja siostra zauważyła Cię jakieś 15 min temu i nie może przestać na Ciebie patrzeć. Niestety jest za bardzo nieśmiała, żeby do Ciebie podejść i zagadać więc robię to za nią.- Właśnie odebrało mi mowę. Hanna tak z dupy powiedziała MU że się na NIEGO patrzę. Czy ona w ogóle myśli ?! O mój boże chyba robię się czerwona jak burak. Gdy tylko wrócimy do domu zabije ją, przysięgam. Chłopak wyglądał na nieco zdezorientowanego i tylko się na nas popatrzył, posłał do
nas uśmiech mówiący "Idiotów tu nie brakuje" i odszedł. Czułam się tak okropnie zażenowana, właśnie straciłam u niego jakiekolwiek szanse a na dodatek zostałam całkowicie ośmieszona przez moją siostrę. Tak, to w 100% było bardzo dołujące.
-Czy Ty już do reszty zwariowałaś ?! Po co się odezwałaś do niego.Jesteś naprawdę głupia Han.
-Nic nie odpowiedział..Nic
-A co miał powiedzieć ?! Zachowałaś się jak skończona idiotka. Nie wiedział nawet co ma powiedzieć !- Próbowałam uświadomić siostrze,jak dziwnie to wyglądało, ale była zszokowana tym, że właśnie została zbyta przez chłopaka. Taa, nie wspominałam o tym,ale jej NIGDY nikt nie zbył.Nigdy,aż do dzisiaj. Ten dzień zostanie na długo w pamięci Hanny.
Chwilę później wyszłyśmy z galerii i  udałyśmy się w stronę centrum. Parę przecznic przeszłyśmy pieszo, nic nie mówiąc, wsłuchując się w uliczny gwar. Dochodziła godzina 16 i ulice Nowego Jorku zaczynały zapełniać się ludźmi. Na chodnikach były to coraz większe tłoki, a uliczne korki ciągnęły się przez parę dobrych kilometrów. Mimo wszystko kochałam to miasto. A Hanna jeszcze bardziej. Szłyśmy tak jeszcze 10 min, gdy moją siostrę zaczęły boleć nogi i następne 3 km przejechałyśmy autobusem.
-Nawet nie wiesz jak się dzisiaj zawiodłam. Mówię Ci ten chłopak nie był normalny.
-Hanna daj już spokój. Po prostu się przestraszył i tyle.
-Ale nigdy mi się to nie zdarzyło Ali..- była totalnie załamana. Jako dobra młodsza siostra przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam. Była ode mnie parę ładnych cm wyższa,ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że ona tego potrzebowała tak samo jak ja. Wtuliła się mocno w moje ramiona, a ja poczułam zapach jej perfum i bijące od niej ciepło. Stałyśmy tak kilka minut, aż w końcu Hanna odsunęła się ode mnie i posłała ten swój kochany uśmiech. Żadna z nas nie miała ochoty na dalsze przygody w mieście, i może było dopiero parę minut po 16 to czułam, że Hanna tak samo jak ja chce już wracać do domu. Najszybszy autobus miałyśmy dopiero za półtorej godziny, więc udałyśmy się do naszej ulubionej kawiarni. Gdy tylko przekroczyłam próg cukierni od razu uderzył mnie słodki zapach owoców unoszących się w powietrzu. Kochałam fruitbar! Było to jedyne znane mi miejsce gdzie, ciasta,tortu,babeczki wszystko było z owoców. Wystrój panujący w środku zachęcał do zamówienia jakiegoś smakołyka. Ściany były pomalowane na lekkie wiosenno/letnie kolory, na samym środku znajdowała się lada w kształcie arbuza. Po obu jej stronach znajdowały się szklane szafki, za którymi można było zauważyć przeróżne smakołyki. Stoliki przypominały pomarańcze, a a za sofę robiły wielkie dmuchane banany. To miejsce miało w sobie tyle pozytywnej energii, że ilekroć tu przychodziłam wszystkie moje smutki odchodziły w zapomnienie.
-To co zawsze ?- spytałam siostry a ona kiwnęła głową i poszła zająć nasz ulubiony stolik.
-Cześć Lily ! Jak się masz ?- przy barze jak zawsze stała moja najlepsza przyjaciółka. Była jedyną znaną mi osobą o zbliżonym wzroście do mojego. Miała śliczne długie jasno-brązowe włosy i duże brązowe oczy. Jak zwykle na jej twarzy gościł wielki, czarujący uśmiech, który aż zachęcał do umówienia się z jego właścicielką.
-Cześć Ali ! U mnie wspaniale ! Już nie mogę doczekać się naszego wyjazdu ! Mam dla Ciebie super wiadomość ! Do naszego baru dołączył nowy chłopak, jest tak nieziemsko przystojny, że ilekroć przy mnie staje mam ochotę schrupać go jak ciasteczko.. Oj no ale, pewnie sama go zaraz zobaczysz. Podać to ca zawsze ?- Przez cały czas gdy Lili mówiła o chłopaku starałam sie nie wybuchnąć śmiechem. Nie pierwszy raz słyszałam jak mówiła tak o jakimś chłopaku, ale nigdy nie była aż tak podekscytowana. Złożyłam zamówienie i poszłam dołączyć do Hanny.
-Hej, Hann rozchmurz się ! To nie było nic wielkiego. Jest totalnym idotą, że tak Cię potraktował. Nawet nie wie co stracił!- Próbowałam jakoś pocieszyć siostrę, kochałam ją i nienawidziłam tego jak jest smutna. 
-Nie o to chodzi Ali. Ja po prostu czuje, że już go kiedyś widziałam. No wiesz jakbym miała Déjà vu i nie podoba mi się to. Czuje jakby bijące od niego zło, wiem że to brzmi idiotycznie, ale tak właśnie jest. Nie mogę się pozbyć tego uczucia.- Po tych słowach nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, żę Hanna nie wierzyła w takie przesądy, ale to co powiedziała.. mówiła to z takim przekonaniem w głosie. Jakby była tego w 100% pewna, że przez niego będą kłopoty. Posłałam jej pocieszający uśmiech i pozwoliłam pogrążyć jej się w myślach. Wpatrywała się w okno tym swoimi smutnymi oczami. Ten widok bolał mnie najbardziej. Nie wiedziałam jak mogę jej pomóc i to było najgorsze. Byłam tak wpatrzona w siostrę że nie zauważyłam zbliżającego się kelnera z naszymi zamówieniami.
-Hanna miło Cię znowu widzieć.Witaj Ali. Mam nadzieję, że będzie wam smakowało. Dorzuciłem coś od siebie.- Buzia otworzyła mi się szeroka, a oczy niemalże wyskoczyły mi na 8 orbitę. Kątem oka widziałam jak twarz Hanny stopniowo zmienia swój wyraz z zaskoczenia na złość. Był to ten sam chłopak, którego widziałyśmy w bibliotece. TEN SAM. Tylko tym razem się odezwał. I jeszcze znał nasze imiona. Da fuq ?! Znał nasze imiona !! Przyniósł nasze zamówienia, ale nie był ubrany jak tutejsi kelnerzy. Wyglądał raczej jakby dopiero co przyszedł z pracy, zabrał tackę od kelnerki i postanowił sam nam ją dostarczyć. Chłopak najwyraźniej spodziewał się takiej reakcji z naszej strony, bo posłał nam tylko zwycięski uśmiech i zniknął w oddali. Zanim się zorientowałam, Hanna sięgała bo mały liścik zostawiony na tacy. I właśnie w tym momencie na jej twarzy pojawiło się przerażenie. 
-Hanna wszystko w porządku ? 
-Nie Ali, nic nie jest w porządku. Musimy jak najszybciej znaleźć się w domu.- Zerwała się na równe nogi i podciągnęła mnie, abym zrobiła to samo. Złapała jakąś taksówkę i w parę minut wróciłyśmy do domu. Gdy tylko przekroczyłyśmy jego próg, Hanna pobiegła na górę do pokoju, a ja razem za nią.To co zobaczyłam odebrało mi mowę. Moja siostra wywalała wszystkie rzeczy z szuflad rozpaczliwie czegoś szukając. Na jej łóżku leżała mała karteczka zgięta w pół otworzyłam ją, żeby zobaczyć co było tam napisane. 



"Już nadszedł czas.Macie 24 godzi, zanim zacznie się zabawa" 



I własnie w tym momencie panika osiągnęła nade mną kontrole. 
Od Autorki: 




Strasznie przepraszam, że tak długo to trwało, musiałam zebrać wystarczająco dużo pomysłów na następne 10 rozdziałów. :D Od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się co czwartek i mam nadzieję, że wam się spodobają