czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

*Jason*

-Kurwa Harry, spóźniliśmy się !
-Ej wyluzuj to nie moja wina, były na to przygotowane. Miały plan kurwa..
-Zdajesz sobie sprawę, co to oznacza ? O nas zabije. Jestem za młody na śmierć..
-Stary daj spokój, przecież i tak je znajdziemy.
-Pierdol się- Boże dlaczego muszę pracować z tym debilem. Cały czas zastanawiam się jakim cudem, dostał to zlecenie. Od dawno było wszystko ustalone. Byliśmy przygotowani na każdy ich krok, wiedzieliśmy jak być zawsze o krok przed nimi. Nie było szans,na to,żeby poszło coś nie tak. A jednak.. 3 tygodnie temu przyleciałem do Nowego Jorku i powoli przygotowywałem się do realizowania zamierzonych wcześniej planów. I szło mi to idealnie, aż do przyjazdu tego głupka. Przyleciał tydzień po mnie i poinformował, że zostaje moim partnerem. NIGDY nie pracowałem z partnerem, zawsze sam, zawsze według tego samego schematu i oczywiście bez uczuć. Tym razem wszystko było zupełnie inaczej, dostałem partnera co wymagało ode mnie zmienienia schematu pracy,a na dodatek jakby tego było mało, dziewczyny okazały się przepiękne, zwłaszcza Ali. Cały czas siedziała w mojej głowie.. Masz ją znaleźć i zabić,nic więcej. Mówił mój rozum,ale serce...ono uważało całkowicie inaczej.
-E Jas-Z myślenia wyrwał mnie krzyk Harrego, zbliżającego się w moją stronę. Od razu zauważyłem, że nie ma biletów, co sprawiło, że cały zesztywniałem.
- Gdzie masz bilety ?!
-No właśnie...To był ostatni lot do LA, następny jest dopiero za 4 dni- Nasze szanse na znalezienie ich 40%, szanse na naszą szybką śmierć 20%, katowanie,aż sami strzelimy sobie w łeb 40%. Podliczając statystyki jesteśmy w czarnej dupie.

*Hanna*
Nasz lot nie trwał długo, jakoś około 2h, ale to tyle wystarczyło,żeby na dworze zrobił się półmrok. W normalnych okolicznościach cieszyłabym się jak głupia z tego wyjazdu, ale świadomość, że jest n jedynie ucieczką,próbą ocalenia życia, przytłaczała mój entuzjazm. Wysiadłyśmy z samolotu i od 10 minut stałyśmy na lotnisku zastanawiając się co dalej. Traciłyśmy przez to czas co oznaczało, że mogą szybciej nas znaleźć,ale to nie było najważniejsze. Musiałyśmy działać tak,aby nie zostawić po sobie żadnych śladów. Odpadało wynajęcie samochodu,nawet na fałszywe nazwisko,co oznaczało,że większość drogi przejdziemy na piechotę. Jazda miejskimi autobusami też nie była najbezpieczniejsza, tym bardziej,że oni byli na wszystko przygotowani i z tego czego można się domyślić ich szef,ani ni sami to nie amatorzy w tych sprawach. Największym naszym  problemem był jednak brak mieszkania. Dostałyśmy kasę, karty wszystko,ale nie mieszkanie.
-Hanna co robimy ? Gdzie mamy pokój,albo mieszkanie i czym się tam dostaniemy ?- Ali własnie wyrwała mnie z myśli, a własnie czy wspominałam, że zakwaterowanie się w hotelu nie jest najlepszym pomysłem ?
-Nie jesteśmy nigdzie zakwaterowane,ani nie mamy żadnego mieszkania, a samochód został w Nowym Jorku. Jesteśmy zgubione Ali, chyba nasz pierwsza noc w LA zostanie spędzona na ławce w parku.-Oczy mojej siostry rozszerzyły się do granic możliwości. Ups, chyba nie za bardzo podobała jej się ta perspektywa. Jeszcze chwile stałyśmy w milczeniu po czym Ali pociągnęła mnie za sobą w stronę wyjścia
-Co zrobisz ?
-Musimy znaleźć jakieś mieszkanie,zapytać się kogoś o radę. Cokolwiek !- Ali z impetem wyrzuciła ręce w górę. Co prawda mało spodobał mi się ten pomysł,ale nie miałyśmy żadnego innego. Poszłyśmy d wypożyczalni samochodów,co za paradoks.
-Cześć !_ krzyknęłam, wchodząc do pomieszczenia. Nie było ono duże,ani szczególnie urządzone. Na ścianach wisiały plakaty z samochodami, ogłoszenia informujące o zbliżających się wyścigach i kartki z napisami "TYLKO DZISIAJ 30% ZNIŻKI!". Podsumowując nic nadzwyczajnego, pod ścianą na wprost drzwi było duże biurko, na którym znajdował się laptop, sterta papierów i parę pudełek po zdrowym jedzeniu z KFC. Za biurkiem siedział młody chłopak, miał może 21 lat i muszę przyznać,że był naprawdę przystojny. Miał mocno zarysowaną szczękę, z tego co widziałam był też dobrze zbudowany,ale trudno było to określić ponieważ siedział. Miał nawet krótko ścięte włosy, co dodawał mu uroku. Przeszło mi przez myśl, żeby zacząć z nim flirtować,ale szybko ją od siebie odsunęłam.Między innymi dlatego,że własnie uciekam przed dwoma chłopakami którzy według jakiegoś proroctwa mają nas zabić czy jakoś tak,a przez to czuję się jakby moje życie zamieniło się w "Oszukać przeznaczenie" a ja dostałam w nim główną rolę. Tak to był wystarczająco dobry pomysł, żeby dać sobie spokój z chłopakiem. Gdy nas zauważył wyciągnął coś z szuflady, patrząc raz  na nas raz na to coś co miał w ręce, jakby próbował nas zidentyfikować.Po chwili jednak się to nas odezwał
-Twoje auto jest na zapleczu, niestety nie możemy oddać Ci jak na razie Twojego wozu, ponieważ musi przejść małą metamorfozę. Tymczasem dostajesz Seleen S7 Twin-Turbo. Uznaliśmy, że będzie to doskonały samochód dla Ciebie,rozpędza się do 420 km/h więc dobrze będzie się nim uciąć, kolor czerwony. Myślę, że nie będzie za bardzo rzucał się w oczu w LA. - Chłopak rzucił mi kluczyki i wrócił do gapienia się w laptopa. Stałam tak z otwartą buzią,dopóki nie odwrócił się z westchnięciem.
-Tak wiem kim jesteście. Wasz ojciec założył grupę tajnych agentów, gdy wyciekła informacja z waszym przeznaczeniem, każdy z nas przeszedł intensywne szkolenie i został rozesłany do najbardziej popularnych miejsc ma ziemi. Ja trafiłem na LA i nie narzekam. W aucie macie klucze do mieszkania, jedna z was mieszka ze mną zaś druga 3 przecznice dalej z Maxem. A teraz pozwól, że zajmę się swoją pracą.- Po tych słowach chłopak ponownie wrócił do gapienia się w komputer. Razem z Ali udałyśmy się na zaplecze, gdzie czekał nasz samochód.Faktycznie nie dało się go przegapić. Był piękny. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i żwawszym krokiem ruszyłam w stronę samochodu nie patrząc czy Ali idzie za mną czy też nie. Nasze życie diametralnie się zmieniło,ale czy na gorsze ? W tej chwili nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Musiałyśmy uciekać i walczyć o życie, z dala od domu, bez przyjaciół. Zostawić to co było za sobą i zacząć nowe życie w nowym miejscu,ale z drugiej strony nie było aż tak źle. Nowe samochody, ciekawsze życie, dostałyśmy czystą kartę, nowy początek. Każdy czasem potrzebuje takich zmian prawda ? Wsiadłyśmy do samochodu i chwile tak siedziałyśmy. Musiałam się z nim jakoś oswoić. Miał tyle wspaniałych rzeczy, tyle przycisków..Powinni załączyć instrukcję obsługi. Po chwili włożyłam kluczyki do stacyjki i byłam gotowa do jazdy.
-No to gdzie jedziemy ?- zapytała Ali patrząc raz na mnie, raz przed siebie. Kurwa nie mam pojęcia, nie podał żadnego adresu..nie powiedziałam tak, ale najwidoczniej Ali sama się domyśliła. Wydaje mi się,że nie zrobiło to na niej większego zdziwienia. I tak była już wystarczająco przerażona tą sytuacją, więc to było jedynie kolejnym brakiem jakiegokolwiek przygotowania z naszej strony. Zacisnęła usta w wąską linie i pokiwała głową, jakby jeszcze raz analizowała sytuację.
-To może spróbuj znaleźć tutaj nawigację- podsunęła w końcu. Lekko zirytowana.
-Okeey, powinna uruchamiać się którymś z tych przycisków, ale nie mam pojęcia jakim.-Przekręciłam kluczyki, żeby przygotować auto do startu. Nagle odpalił się mały ekran na środku samochodu, pokazujący trasę którą najprawdopodobniej mamy się udać. Uśmiechnęłam się do siostry zwycięsko i nacisnęłam pedał gazu. Wyskoczyłyśmy na ulice Los Angeles i z zawrotną prędkością pędziłyśmy tam gdzie wskazywała nawigacja. Po 20 minutach zostało nam jedyne 3 km od wyznaczonego miejsca i na nasze nieszczęście utknęłyśmy w dwa razy dłuższym korku.
-Gorzej niż w NY..
-Tsaa dużo osób wraca teraz do domu,albo kieruje się w stronę plaży. U nas nie było plaży więc dlatego było mniej tych wypakowanych po brzegi,spowalniających ruch aut!- Ali wybuchała śmiechem, tak samo jak ja. Teraz miałyśmy trochę więcej czasu, który powinnyśmy wykorzystać na ustalenie naszego planu działania.
-Więc mówiłaś, że masz plan. Jaki ?-Zapytałam siostry, a ta lekko odwróciła się w moją stronę.
-Raczej Ci się nie spodoba..W sumie to mam dwa pomysły. Jednym z nich jest szpiegowanie ich. W ten sposób dowiemy się czego dokładniej od nas chcą i na kogo prośbę działają. Jak już zdobędziemy te informację, będzie nam łatwiej wymyślić jak możemy ich się pozbyć. Druga opcja wymaga duże zaangażowania z naszej strony, a co za tym idzie wielkich poświęceń. Musiałybyśmy zdobyć ich zaufanie, najlepiej rozkochać ich w sobie. Następnie wspólnie zniszczylibyśmy człowieka, dla którego pracują, a później ich.- Ali miała poważną minę, a w głosie słyszałam zadowolenie z tego,że wpadła na takie pomysły. Znałam ją naprawdę długo i wiedziałam jak bardzo zdeterminowana była. Jednak pomysł zabicia ich wydawałam się nieco przesadny, a już na pewno jak ona o tym mówiła. Jednakże były to plany bardzo dobre, mające szanse na powodzenie.
-Hmm, by dwa pomysły są dobre, ale czy aby na pewno chcesz ich zabić ? Upozorowanie śmierci będzie naprawdę trudne i nie wiem czy same damy sobie z tym radę. Mogłybyśmy realizować oby dwa plany na raz, ale zanim to zrobimy musimy się naprawdę dobrze przygotować. To już nie jest zabawa Ali- Popatrzyłyśmy na siebie myśląc o tym w jaki sposób mamy to zrobić. Oby dwie wiedziałyśmy,że bez odpowiedniego przygotowania nic nie zdziałamy. W między czasie korek się już rozluźnił a ja dojechałam pod wyznaczone miejsce. Była to wysoka kamienica, ale zadbana z palmami na ogródku. Przed wejściem stał jakiś sportowy czarny samochód i srebrny garbusek.
-Max Fray, 19 lat, pracuje w dużej korporacji jako asystent prezesa.Singiel, agent śledczy- przeczytałam informację która wyświetliła się na małym ekranie.
-Okej, czyli ja będę z nim mieszkać-Powiedziała Ali. Szybko zerknęła na załączone zdjęcie
-Nie jest taki zły !- Krzyknęła wysiadając z samochodu.Zabrała swoją torbę i stanęła przed wejściem.
-Zadzwonię jak dojadę do siebie. Łap nowe dokumenty- Rzuciłam jej portfel i torebeczkę z rzeczami i odjechałam. No nawigacjo, zaprowadź mnie do nowego domu..

*Ali*
Złapałam rzucone przez siostrę rzeczy i pomachałam jej na pożegnanie. Rozejrzałam się raz jeszcze po okolicy,ale nic to nie dało. Gdyby tylko ją opuściła i to sama, za cholerę nie wiedziałabym gdzie mam iść,żeby znowu tu trafić. Odwróciłam się przodem do budynku, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. W torebce znalazłam klucze z numerem mieszkania i jedna do otwierania głównych drzwi budynku.Max mieszkał na 3 piętrze pod numerem 7.  Cała kamienica miała 5 pięter,ale nikt nie pofatygował się z założeniem tutaj windy. Ruszyłam więc po schodach mając nadzieję, że spale przynajmniej to co zjadłam w samolocie. Wystarczyła tylko jedna myśl o jedzeniu abym zrobiła się głodna. Cholera mam nadzieję, że będzie miał coś do jedzenia, bo naprawdę umieram z głodu. Weszłam na górę i stanęłam pod drzwiami mieszkania.W tym momencie ogarnął mnie przeogromny strach. Miałam mieszkać sama z chłopakiem którego praktycznie nie znałam.A co jeśli okaże się zboczeńcem,albo jak wyda mnie  za przyzwoitą sumę tym dwóm kretynom ? A co jeśli się w nim zakocham ? To całkowicie utrudniłoby realizacje naszego planu. A jak będzie chciał brać w nim udział ? To co mu wtedy powiem ? W mojej głowie pojawiało się 1000 pytań na sekundę, które sprawiały, że zamieszkanie z nim z sekundy na sekundę wydawało się coraz gorszę. Weź się w garść Ali, był szkolony przez Twojego ojca. Na pewno nie będzie taki zły. Moja podświadomość jak zwykle dała mi mocnego "kopniaka" za moje beznadziejne podejście. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przeogromny apartament który najprawdopodobniej zajmował dwa piętra. W przedpokoju znajdowały się czarne półki na buty i wieszaki,oraz lustrzana szafa, nie było tam drugich drzwi więc, od razu przeszłam do dalszej części mieszkania. Po lewej stronie znajdowała się osłonięta kawałkiem ściany kuchnia. Na początku przy samej ścianie znajdowała się ogromna czarna lodówka,a po jej prawej stronie ciągnął się długi blat z czarnymi szafkami. W prawym rogu znajdował się ekspres do kawy,a zaraz koło niego stał ogromny wazon z kwiatami. Na środku kuchni znajdował się bar z szklanym białym blatem na górze. Kuchnia była naprawdę niesamowita. Jej wygląd sprawił, że zapomniałam o jedzeniu i ruszyłam dalej zwiedzać to ogromne mieszkanie. Następny w kolejce był  salon. Szybko zwiedziłam cały dół i ruszyłam po schodach na górę, szukając sypialni. Było tam tyle pokoi. Wchodząc po schodach na górę, wychodziło się na ogromy korytarz który prowadził do pierwszego pokoju. Była to przecudowna sypialnia. Dużo różniła się od wcześniejszej części mieszkania. Dolna część była urządzona w chłodnych kolorach, jedynie w bieli i czerni, natomiast górna, również olśniewała swoim eleganckim i bardzo nowoczesnym wystrojem, jednak była urządzona w cieplejszej tonacji kolorów. Sypialnia nie była za duża w porównaniu do reszty apartamentu, jednak bardzo przyjemna. Przy ścianie stało wielkie ogromne łóżko z brązowymi ramami. Nad nim były oświetlone półki
wyrzeźbione w ścianie, a na nich ustawiono parę książek i ramkę ze zdjęciem. Naprzeciwko łózka znajdowały się kolejne półki i jakieś rzeźby, zaskakujący był brak telewizora czy komputera. Po lewej stronie było niewielki okno, zaś po prawej znajdowały się ogromne drzwi. Ruszyłam w ich stronę,a moim oczom ukazał się drugi, tak samo duży pokój tyle że cały był zapełniony ciuchami, a na dodatek były to damskie ciuchy ! Zrobiłam zdjęcie reszty pokoi i szybko wysłałam siostrze. Napisałam jedynie "Moje małe królestwo" i ruszyłam do garderoby. Zdjęłam z siebie ciuchy, których nie zmieniałam już od dwóch dni. Stałam przed ogromnym lustrem w czarnej skąpej bieliźnie, podkreślającej kobiece wdzięki. Nie miałam ochoty zakładać jakichkolwiek ubrań,a zakładając, że chłopaka nie było w domu udałam się do kuchni nie zakładając na siebie nawet szlafroka. Mój głód ponownie dał o sobie znak, więc ruszyłam w poszukiwaniu jedzenia. Wchodząc do kuchni nacisnęłam na ekspres, żeby zrobił mi kawę, a sama otworzyłam wielką lodówkę. Było w niej wszystko, dosłownie wszystko. Wyciągnęłam jakieś warzywa, ale szybko je schowałam gdy zobaczyłam ogromny słoik nutelli. Obok niego była sterta naleśników, wzięłam sobie paręz nich posmarowałam czekoladą i podeszłam po swoją kawę.
-Zawsze marzyłem o skąpo ubranej dziewczynie w mojej kuchni, jednak nie sądziłem że spełni się ono tak szybko- Zamarłam słysząc za sobą męski głos.Odwróciłam się głośno przełykając ślinę i spojrzałam na chłopaka opierającego się o ścianę. Cholera, jak mogłam go nie usłyszeć. Krzyczałam na siebie w myślach. Musiałam przyznać, że Max był naprawdę przystojny. Jego blond włosy lekko zawinęły się na końcu,a on sam ubrany był  w spodnie i czarna, trochę rozpiętą koszule.Boży wyglądał tak seksownie,że miałam ochotę wskoczyć z nim do łózka. Patrzył się na mnie z figlarnym uśmiechem na ustach, co sprawiało,że stawałam się coraz bardziej czerwona. Zażenowana swoim ubiorem i zaistniałą sytuacją spuściłam głowę w dół.
-Jestem Ali- bąknęłam, nie patrząc na niego.
-Wiem kim jesteś. Czekałem na Ciebie-odpowiedział i dopiero po tych słowach podniosłam głowę.


Od Autorki:

Cześć kochani ! Jak tam u Was ? Jak mijają wakacje? :D U mnie pogoda się zepsuła,ale nie narzekam :D Co sądzicie o rozdziale ? Dużo w nim było opisywania miejsc itd, ale musiałam przybliżyć wam jakoś wygląd sytuacji :D Jak myślicie co Max wie o Ali i skąd wiedział, że to akurat ona będzie w jego mieszkaniu ? Mam nadzieję, że rozdział się podobał i bardzo proszę o zostawienie komentarzy :* Jeżeli macie tt podawaj nazwy ! <3 Do następnego ! <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz