sobota, 25 października 2014

Rozdział 5

*Harry*

Od wczoraj nie wiedziałem od czego zacząć. Miałem problem z byciem tym złym agentem,a teraz mam być podwójnym agentem. Lepiej być nie mogło. Poza tym znałem Hannę od dziecka i wiedziałem,że nie uciekała by bez żadnego planu. A skoro miała już plan, na pewno był on w 100% przemyślany,zaplanowany i miał chyba z 5 wyjść awaryjnych. Moje zadanie było niewykonalne, a jednak zamiast strzelić sobie kulkę w łeb,zastanawiałem się jak się do tego zabrać. Wiedziałem, że planowanie przeciwko mojemu szefowi było równe popełnieniu samobójstwa, jednak chciałem jeszcze zobaczyć Hannę i Ali w jednym kawałku, razem,żywe..Tak jak za dawnych lat i właśnie dlatego układałem sobie plan. Nie mógł być on niedopracowany, ponieważ Jason jest najlepszym agentem jakiego w życiu znałem,jednak mieszkanie z nim i pracowanie pozwoliło mi odkryć jego słabe punkty. Był sprytny, jednak nie na tyle by przewidzieć kolejny krok dziewczyn, co oznaczało, że musiał mieć wszystko wyjaśnione, bo inaczej zaczynał się gubić, był twardy, jednak zakochany w Ali po uszy i to go gubiło. Dlatego od tygodnia stali w miejscu. Jason toczył bitwę ze swoimi myślami, ze swoim sercem.Moja komórka za wibrowała
"Wyleć do Los Angeles, tam znajdziesz więcej wskazówek-MR X"
Zapowiadało się na to,że dalszy plan będę obmyślał w samolocie...

*Ami(Ali)*
Od pewnego czasu zmieniło się niemalże wszystko, jednak jedna rzecz była, jest i będzie niezmienna aż do naszej śmierci.Na poprawę humoru Hanny, a raczej Jamie zawsze działały zakupy. Od dwóch dni, dzień w dzień chodzimy po galeriach w LA, a raczej w naszej okolicy. Dzisiaj byłyśmy w największej z nich, przy California Beach, dlatego od razu co zrobiłyśmy po zakończonych zakupach to relax na plaży.
-Ami, muszę chyba zacząć pracować-powiedziała moja siostra,a ja wytrzeszczyłam oczy jak tylko mogłam. Siedziałyśmy teraz przy stoliku przed wejściem na plażę, sącząc nasze drinki. Nasz typowy dzień

powoli dobiegał końca i pierwsze o czym pomyślałam, to to, że mojej siostrze odbiło ze zmęczenia. Hanna Nadawała się do wszystkiego, jednak z przykrością muszę stwierdzić, że nie odnajdywała się w żadnej, ale to żadnej pracy...
-Han..Jamie, gdzie Ty chcesz pracować, przecież dobrze wiesz,że nie jesteś w tym najlepsza..-siostra posłała mi mordercze spojrzenie.
-Tak naprawdę, to już mnie przyjęli.Zostałam zatrudniona w tym słodkim małym barze, na plaży. Dokładnie zaczynam od jutra. Ami musimy zacząć żyć normalnie, przynajmniej w miarę.Mam już dosyć ciągłego uciekania,życia w strachu i niepewności. Jesteśmy w tak wielkim mieście, z innymi imionami, zabezpieczone, szanse, że ktoś nas tu znajdzie są niewielkie, a nawet jeśli to zawsze mamy gdzie uciec. - powoli analizowałam słowa mojej siostry i muszę przyznać,że miała racje. Powinnyśmy zacząć normalne życie tylko jak ?Może ona potrafi jednak ja nie jestem nią. Nie potrafię wrócić do sowich normalnych spraw po takich przeżyciach. Jednak ona ma rację, muszę się ogarnąć i stawić temu wszystkiemu czoła. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina 17. Dopiłam swojego drinka i wstałam od stolika.
-Musze lecieć, zadzwonię rano!- Pożegnałam się z siostrą i w tym samym czasie dostałam smsa
"Pamiętaj dzisiaj, o 18 bądź gotowa.Będę czekał Max" 
Dasz radę! Dopingowałam samą siebie. Dzisiaj wieczorem miałam zjeść kolację z Maxem. Do tej pory nie wiem czemu się zgodziłam, jednak myślałam,że będzie to kolacja u nas w mieszkaniu, taka no na luzie.. On wymyślił, że pójdziemy do jednej z najbardziej eleganckich restauracji w całym LA,co sprawiło, że moje serce waliło szybciej niż zwykle. W Nowym Jorku moje kolacje ograniczały się do mleka czekoladowego z jogurtem, nie miałam bladego pojęcia co zamawia się w takich restauracjach, jak je się pałeczkami, i ile powinnam zjeść. Dotarłam do mieszkania w mniej niż 15 min, więc miałam jeszcze trochę czasu na przygotowanie się.W sumie cała ta sytuacja sprawiła, że moje myśli zajęło coś innego niż martwienie się o nasze kryjówki i planowanie trasy ucieczek. Ubrałam wcześniej przygotowaną ciemno-granatową sukienkę, zrobiłam delikatny makijaż i zaczesałam włosy na bok. O 17:30 byłam już gotowa, więc pozwoliłam sobie na rozglądnięcie się po raz setny po mieszkaniu. Wiem,że nie powinnam tego robić i naprawdę nie wiem czemu,ale weszłam pierwszy raz do prywatnego pokoju Maxa. Było w nim coś tajemniczego, zimnego,mrocznego, a zarazem pociągającego. Myślałam, że w jego biurze dowiem się o nim czegoś więcej niż on sam mi powiedział. Na jego biurku leżała gruba teczka z dokumentami, nachyliłam się nad nią i zaczęłam przewracać kartki. Wszystkie były o mnie, mojej szkole,znajomych,zainteresowaniach, o mim dzieciństwie, o chłopakach, o wszystkim. Zostały załączone nawet zdjęcia które zostały zrobione mi z ukrycia, a przynajmniej tak to wyglądało. Wzdrygnęłam się lekko na myśl o tym do czego było mu to potrzebne,przeciez na szkoleniu dostał podstawowe informacje..Spojrzałam na zegarek 17:50. Chciałam już wychodzić, gdy nagle wpadła mi w oko płyta zakryta tymi wszystkimi dokumentami. Wrzuciłam ją szybko do torebki i wyszłam z mieszkania. Czyżbym szła na randkę z psychopatą ?

*Hanna(Jamie)*

Może nie wytrzymałam w żadnej pracy dłużej niż tydzień, ale co mogło być trudnego w sprzedawaniu drinków,ciastek i ładnym wyglądzie ? Rozumiałam moją siostrę, też strasznie się bałam, ale nie mogę cały czas żyć w strachu. Tęsknię za tym wszystkim co było kiedyś. Za szkołą, starymi przyjaciółmi, spędzanie czasu w galeriach handlowy w NY było sto razy lepsze niż tu. Tęskniłam za mamą i to strasznie. Za jej uśmiechem, za jej głosem,który zawsze dodawał mi otuchy kiedy tylko go słyszałam. Tęskniłam za tym cholernym idiotą, potworem o nieziemskich zielonych oczach i ciemnych kręconych włosach. Tęskniłam za jego uśmiecham i ślicznymi dołeczkami. Tęskniłam za tymi czasami kiedy byliśmy wszyscy razem,ja Ali i On. Nasz 3 kontra reszta świata.. Wtedy wszystko było takie proste.. Teraz jednak stał się mordercą, a my byłyśmy jego celem. Brzydzę się  nim. To co zrobił jest niewybaczalne, to była zdrada najgorsza z możliwych i nic nie sprawi, że kiedykolwiek o niej zapomnę.
Chłodny powiew wiatru oderwał mnie od wspomnień. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam przed siebie " Czas zacząć nowe życie" powiedziałam sobie w myślach. Wstałam od stolika zgarniając jednym ruchem swoją torebkę, i szybko wyjęłam z niej telefon. Wykręciłam od niedawna znany mi numer
-Halo?- odezwał się głos w słuchawce
-Hej Dan, to ja Hanna, a raczej Jamie. Jesteś zajęty?
-Zależy czego potrzebujesz
-Myślałam o jakimś małym wypadzie tak we dwoje...
-Za 10 min będę.- Rozłączył się. Odetchnęłam głęboko. Nigdy nie zapraszałam chłopaka gdzieś pierwsza, jednak jak mam zacząć wszystko od nowa, to z osobą która będzie zawsze przy mnie i nie będzie moją siostrą..
***

10 minut później Dan czekał na mnie przed wejściem na plażę. Na jego widok wróciły wspomnienia  wczorajszej cudownej nocy..Ubrany był jak zwykle na czarno, co sprawiało że wyglądał naprawdę seksownie i gdyby nie to, że nie byłam pewna co jest między nami rzuciłabym się na niego i zaczęła całować. Powoli zbliżałam się do niego, tak że teraz nasze ciała dzielił dystans pół metra. Miałam już się odezwać, przywitać, zrobić coś żeby przerwać ciszę, jednak on był szybszy. Uśmiechnął się do mnie, objął w tali i przysunął do siebie,złączając nasze usta w słodkim pocałunku. Tak bardzo tego potrzebowałam. Jego usta smakowały jak najlepsze, czerwone wino. Nasz pocałunek nie był tak namiętny jak wczoraj, nie był ostatni. Był raczej powolny, delikatny, bardzo romantyczny. Tak jakby jednym gestem chciał wyrazić jak delikatna i ważna dla niego jestem. I nagle uświadomiłam sobie że znam to uczucie, tak samo czułam się przy Harrym.. W tym samym momencie Dan lekko się odsunął, spoglądając mi głęboko w oczy. Patrzyliśmy tak przez chwile na siebie,aż w końcu oderwaliśmy się od siebie ruszając naprzód. Dan chwycił mnie za rękę.
-Jesteś moją, Moją Piękną. - powiedział. Przeszły mnie ciarki, nie wypowiedział tych słów z miłością, lecz bardziej jakby określał rzecz, było w tym coś mrocznego, co sprawiło,że bałam się jeszcze bardziej niż wcześniej. 

*Ali* 

Siedzieliśmy razem z Maxem w restauracji i czekaliśmy na nasze zamówienia. Z racji tego, że nie wiedziałam co zamawia się w takich miejscach, poprosiłam to samo co Max. Rozmawialiśmy głównie o mnie. O moim życiu zanim dowiedziałam się o przeznaczeniu, przed tą całą ucieczką, o dalszych planach, o chłopakach, o tacie.. Na ten temat nie mogłam powiedzieć za wiele. Nie znałam taty. Zginął gdy byłam małą dziewczynką,a mama nigdy nam o nim nie opowiadała. Bardzo cierpiała i za każdym razem kiedy wspominałam o tacie zmieniała temat, lub mówiła, że był cudownym mężem i ojcem. Pomyślałam,że skoro Max, przechodził szkolenie razem z nim, będzie wiedział więcej niż ja, jednak się myliłam. Znał go tylko jako mentora, nauczyciela, szefa. Nie rozmawiał z nim po zajęciach lub na tematy bardziej osobiste. Ich rozmowy ograniczały się do podstawowej wiedzy szkoleniowej i nic więcej. Uśmiechnęła się do niego i ponownie pogrążyłam się w myślach. Cały czas coś do mnie mówił lecz ja go nie słuchałam. Cały czas myślałam o jego dokumentach, o tych zdjęciach, o całej tej sytuacji. O chłopaku z Nowego Jorku.. 
-Czy wszystko w porządku Ami ?- Max przyglądał mi się z zaniepokojona miną 
-Pewnie, tylko trochę się zamyśliłam, wiesz w gruncie rzeczy nic o Tobie nie wiem, jesteś dla mnie wielką zagadką-uśmiechnęłam się nerwowo. Jego twarz przez chwile skamieniała,ale zaraz wszystko wróciło do normy.
-Masz rację Ami, jednak nie mogę powiedzieć Ci wszystkiego. Są rzeczy których nie mogę Ci wytłumaczyć, czy też powiedzieć, jednak chcę,żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć- Taaa jasne. Pomyślałam, jednak postawiłam na życzliwy uśmiech. 
-Jakie to rzeczy ?- to pytanie nie dawało mi spokoju i cały czas szumiało w mojej głowie.
-Te zbyt mroczne, te niebezpieczne-Odpowiedzi, nawet na mnie nie patrząc. Teraz oficjalnie mogłam ogłosić, że nie był on przyjazną osobą, a mój strach związany z nim pogłębił się jeszcze bardziej. Burknełam coś pod nosem taka samo jak on unikając kontaktu wzrokowego. Gdy przynieśli nam nasze zamówienia, pochyliłam się nad jedzeniem i resztę wieczoru przesiedzieliśmy w ciszy.
  
Wychodząc z restauracji, uderzyła mnie fala chłodnego powietrza. Max powiedział, że odwiezie mnie do domu, bo sam musi jeszcze załatwić parę spraw,jednak podziękowałam mu i powiedziałam, że się przejdę. Przytuliliśmy się na pożegnanie i każde z nas poszło w swoją stronę. Ruszyłam prosto chodnikiem, podziwiając wystawy sklepowe, lub ludzi siedzących w barach czy restauracjach. W LA było inaczej całkiem inaczej, nie znałam nikogo, nic nie wiedziałam o tym mieście, nie wiedziałam nawet na jakiej ulicy się znajduje i właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie mam bladego pojęcia jak nazywa się ulica na której mieszkam oraz jak tam dość.
-Zgubiłaś się?- usłyszałam damski głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam wysoką, ciemno włosom dziewczynę. Była naprawdę śliczna. 
-Tak, chyba tak.-powiedziałam niepewnie.Dziewczyna popatrzyła się na bok, jakby sprawdzała czy nikt za nią nie idzie i podeszła do mnie trochę bliżej. 
-Jestem Tris. A Ty ?- podała mi rękę, co totalnie mnie zdziwiło
-Ami, Nazywam się Ami- Musiałam ugryźć się w język,żeby nie wygadać swojego prawdziwego imienia 
-Pewnie nie znasz nazwy ulicy gdzie jest Twój hotel hę?- zapytała dziewczyna z lekkim uśmiechem na twarzy. 
-Nie mieszkam w hotelu, mieszkam w apartamencie, w kamienicy, nie wygląda na nową ma 5 pięter i nie mam bladego pojęcia, jaka to jest ulica. Nie jest to moje mieszkanie, przyjechałam tutaj parę dni temu..- powiedziała lekko zawstydzona całą tą sytuacją. Tris wyglądała jakby analizowała moje wyznanie i próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie. 
-Z kim tam mieszkasz ?-zapytała po chwili. 
-Ja-ja mieszkam tam z Maxem...Nie wiem jak mam na nazwisko ma blond włosy lekko kręcone, jest przystojny, jednak nie w moim typie dobrze zbudowany..- Nie wiedziałam jak mam go opisać, dziewczyna była naprawdę zdziwiona moim wyznaniem. W sumie na jej miejscu też bym była. Mieszkałam z chłopakiem, a nawet nie wiedziałam jak się nazywa.Nagle na twarzy dziewczyny pojawił się strach i zdumienie w jednym.
-Nie chcę być nachalna, bądź nieuprzejma,ale powinnaś od niego uciec, jak najszybciej, Jeżeli to jest ten Max o którym myślę, to ni jesteś z nim bezpieczna.- W gruncie rzeczy słowa dziewczyny nie zaskoczyły mnie tak bardzo, jak można było się tego spodziewać. Sama czułam,że Max nie jest najlepszym współlokatorem, jednak słowa tej dziewczyny sprawiły, że miała chęć wrócić do Nowego Jorku i dać złapać się Harremu.
-Nie mam gdzie uciekać...-Powiedziała lekko przybita. Wygląda na to,że moje życie to jedna wielka ucieczka. 
-Możesz zatrzymać się u mnie- zaproponowała dziewczyna. W sumie już nie może spotkac mnie nic gorszego,a mieszkanie w cudzych domach stało się u mnie normalnością, więc przyjęłam propozycję dziewczyny. Dotarło do mnie, że ja też muszę zacząć nowe życie, po swojemu i bez Hanny... 


*Dany i Max* 

-Która godzina?
-20:30
-Pewny jesteś że jedziemy w dobre miejsce?
-Dan, wiem gdzie on na nas czeka. 
-Z dziewczynami wszytko jest zgodnie z planem ? 
-Z Ali jak najbardziej. Co z Hanną ?
-Myślę, że połknęła haczyk i jest we mnie zakochana na zabój-Dan wrednie się uśmiechnął 
Razem z Maxem weszli do sali gdzie czekał na nich ich szef. Nikomu tak bardzo nie zależało na dwójce tych dziewczyn jak jemu. 
-Wszytko idzie zgodnie z planem szefie. Dziewczyny za parę tygodni będą jeść nam z ręki. 
-Doskonale-odezwał się ochrypły głos.-Nie śpieszcie się, nie mogą zacząć nic podejrzewać. Odziała w Nowym Jorku nawali i nie popuszczę im tego, dziewczyny nie mogą uciec. Czeka je słodka kara. Biedne, nie wiedzą,że uciekają przed nie tymi co trzeba.-Cała trójka wybuchała śmiechem 
- Za parę tygodni jedna z nich będzie moja. Nie spieprzcie tego-powiedział Sam, 

Od Autorki: 
Na początek bardzo dziękuję osobie która tak komentuje moje opowiadania. To właśnie Twoje komentarze zmobilizowały mnie do napisania tego rozdziału i dzięki temu mam ochotę pisać dalej choćby tylko dla jednej osoby która to czyta ! <3 Dziękuję :) 
Teraz przepraszam, że tyle musieliście czekać na ten rozdział, a nie jest on najlepszy. Jednak brak czasu sprawił, że zapominam tutaj zaglądać :c 
Co sądzicie o Samie ? To właśnie on chce dopaść nasze dziewczyny, myślicie że mu się uda ?;) Jak myślicie kim może być "MR X" i dlaczego wybrał właśnie Harrego ?:) Nowa koleżanka Ami jest bardzo otwarta i przyjazna, myślicie,że może chcieć czegoś od Ami, lub jako wolicie naszej kochanej Ali ? No i na końcu co uważacie o Danym i Maxsie ? Czekam na komentarze :3 <3 

piątek, 24 października 2014

Przepraszam

Przepraszam,że tyle musicie czekać na rozdział,ale od razu piszę NIE MAM ZAMIARU KOŃCZYĆ BLOGA! Mam pomysły, czasami lepsze czasami gorsze, ale za każdym razem czytam to co napisałam i modyfikuje itd. Teraz jednak mam o wiele mniej czasu na pisanie, ze względu na szkolę i różnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne ;CC Mam małe pytanko do osób KTÓRE WIDZĄ TEN POST, czy pojawiają Wam się jakieś białe wykrzykniki czy coś w tym stylu ? ;/

Rozdział 5 postaram się dodać jeszcze dzisiaj lub w sobotę. Rozdział 6 jakoś w listopadzie ok 14. :)